Strona:Selma Lagerlöf - Królowe Kungachelli.pdf/60

Ta strona została przepisana.

— Spojrzyj Injeerd, — powiedział. — Za siodłem mam pięć cietrzewi. W ciągu jednego ranka zabiłem pięć sztuk. Czy może być kto zręczniejszym ode mnie? Czy słyszałeś kiedykolwiek, by królowi powiodło się tak na łowach?
Księżniczkę oburzyło samochwalstwo króla, który równocześnie zagradza jej drogę do szczęścia. Aby położyć kres tęsknocie, która męczyła ją od kilku tygodni, księżniczka odpowiedziała:
— Ojcze, spełniłeś chwalebny czyn, zabijając pięć cietrzewi, lecz znam króla, który w ciągu jednego ranka wziął do niewoli pięciu królów. To Olaf, bohater, którego wybrałeś mi na męża.
Król szwedzki z wściekłością zeskoczył z konia i rzucił się do córki z zaciśniętemu pięściami.
Jaka wiedźma cię opętała? — krzyczał. — Jakiem cię zielem opoili? Dlaczego serce twoje lgnie do tego człowieka?!
Injeerd nic nie odpowiedziała, cofając się tylko z przestrachem. Król uspokoił się trochę.
— Droga córko, — powiedział. — Czy nie wiesz o tem, że cię kocham? Jakże mam się oddać temu, kogo nienawidzę? Chcę, by towarzyszyły ci me życzenia serdeczne. Trzeba, bym mógł odwiedzać twoje pałace. Zwróć serce ku królowi innej ziemi, gdyż król Norwegj i nigdy nie będzie twym mężem.
Zmieszana księżniczka, nie wiedząc, co odpowiedzieć królowi, rzekła:
— Nie prosiłam cię o to. Tak chciał naród.
A król ciągnął dalej: