Strona:Selma Lagerlöf - Królowe Kungachelli.pdf/64

Ta strona została przepisana.

chciała w nią wmówić wszystkie swe szlachetne myśli, by król Olaf nie stał się pośmiewiskiem, jak tego pragnął jej ojciec.
I Astryd, która nie była tak złą, jak przypuszczano, zapomniała ile musiała cierpieć z powodu siostry i żałowała, że nie może powiedzieć:
— Ja nie chcę jechać!
Zwierzyła się z tem nawet przed księżniczką i obydwie zapłakały razem i stało się to poraź pierwszy, odkąd się dowiedziały, że są siostrami.
Jalte powinien jednak zrozumieć, że Astryd nie należy do tych, którzy się rozmyślają i wahają. Wypłynąwszy na pełne morze, zapomniała o wszelkich niepokojach i troskach. Jechała, jak władczyni, usługiwano jej, jak królewskiej córce. Poraź pierwszy od śmierci matki czuła się szczęśliwą.
Skończywszy swe opowiadanie, piękna córka królewska umilkła na chwilę. Bystro spojrzała na Jalte, który siedział nieruchomo w czasie jej opowiadania. I zbladła, zobaczywszy, jakie cierpienie malowało się na twarzy Jalte.
— Powiedz mi, co myślisz, Jalte! — zawołała. — Oto podjeżdżamy do Kungachelli. Co się tam ze mną stanie? Czy król mnie zabije? Czy odeśle z powrotem, napiętnowawszy rozpalonem żelazem? Jalte, powiedz mi prawdę!
Lecz Jalte nie odpowiadał. Siedział i nie zdając sobie z tego sprawy, mówił do siebie. Astryd słyszała, jak mruczał, że w Kungachelli nikt nie zna Injeerd, a sam on nie ma najmniejszej ochoty tam wrócić.