Strona:Selma Lagerlöf - Królowe Kungachelli.pdf/72

Ta strona została przepisana.

Pewnej niedzieli Olaf Haraldson siedział przy obiedzie obok swej pięknej królowej. Rozmawiając z nią z ożywieniem, oparł łokcie na stole tak, że widział jej twarz.
Lecz kiedy mówiła Astryd, król spuszczał oczy, by móc się lepiej wsłuchiwać w dźwięk miłego głosu.
Astryd mówiła długo i król machinalnie zaczął strugać nożem deskę stołu. Dworzanie króla Olafa wiedzieli, że nie czyniłby tego, gdyby przypomniał sobie, że jest to niedziela. Lecz zanadto kochali króla i nie chcieli zwracać mu uwagi, że grzeszy.
Im dłużej mówiła Astryd, tem większe stawało się zniecierpliwienie dworzan. Królowa widziała, że rzucają na siebie rozgoryczone spojrzenia, lecz nie rozumiała o co chodzi.
Wszyscy skończyli jeść, potrawy zostały sprzątnięte, a król wciąż siedział i, rozmawiając z Astryd, strugał stół. Przed nim wznosiła się już cała górka wiórek.
Milczenie przerwał wreszcie przyjaciel króla Björn, syn Ogura Syleńskiego.
— Jaki dzień mamy dzisiaj Ejmorze, — zapytał, zwracając się do jednego z paziów.
— Jutro jest poniedziałek, — odpowiedział Ejmor donośnym, jasnym głosem.
Król podniósł głowę i sporzał na Ejmora.
— Mówisz, że jutro poniedziałek, — powtórzył z zadumą.
Powstał bez słowa, zgarnął w rękę wszystkie leżące na stole wiórki, podszedł do komina, wziął pa-