Strona:Selma Lagerlöf - Królowe Kungachelli.pdf/92

Ta strona została przepisana.

Rasmus, syn węglarza, zatrzymał się na trójkątnym placu pośród wsi, gdzie schodziły się trzy drogi. Stało tam kilku włościan, szepcąc między sobą, że wkrótce wybuchnie znowu wojna z Norwegją. Kiedy usłyszeli okrzyk Rasmusa, sądzili, że śmieje się on z ogólnego nieszczęścia.
— Milcz, łotrze! — zawołali, grożąc mu pięściami. — Milcz, jeśli ci życie miłe! Ani słowa więcej o tem, słyszysz, podrzutku!
Lecz Rasmus, syn węglarza, nie należał do tych, których łatwo można przekonać. Zaczął więc na nowo.
— Księżniczka jedzie! Słyszałem, jak świerkają na jej powitanie milczące ptaki sosnowego boru. Kiedy przejeżdżała, wiewiórka zeskoczyła ze szczytu drzewa na najniższą gałąź i siedziała cichutko, z ogonem podniesionym do góry i błyszczącemi, jak węgle oczami. A cietrzew przeleciał z takim hukiem, jak gdyby piorun uderzył!
Zaledwie Rasmus zdążył to powiedzieć, kowal Per schwycił go za ucho.
— Księżniczka! — syczał. — Mówisz, że widziałeś księżniczkę! To był duch, rozumiesz? Piękny duch leśny! Księżniczka nie przyjedzie. Boże ulituj się! Księżniczka nie przyjedzie!
Chociaż nikt nie chciał wierzyć w tę pogłoskę, jednak obiegła już wioskę z szybkością błyskawicy i ludzie ze wszystkich stron zaczęli się schodzić na plac, by posłuchać, co mówi chłopiec.
Wieś Sturgord w ubiegłym roku została prawie