Strona:Selma Lagerlöf - Legendy o Chrystusie (tłum. Markowska).djvu/51

Ta strona została uwierzytelniona.
—   47   —

do czoła i piersi. Szaty ich były olśniewającej białości, na głowach zaś mieli olbrzymie turbany, zakończone u góry gwiazdą niezwykle iskrzącą się i jasną. Płonęła gwiazda blaskiem tak mocnym i czystym, jakby ją przed chwilą wprost z nieba zdjęto.
— Przychodzimy z dalekiej krainy — powiedział jeden z cudzoziemców — i prosimy, byś rzec nam chciała, zali tu oto jest studnia Mędrców.
— Tak ją dziś jeszcze zowią — rzekła Susza, — ale jutro tu już żadnej studni nie będzie. Noc dzisiejsza ostatnia w jej życiu.
— Nietrudno mi to odgadnąć, skoro ciebie tutaj widzę — rzekł cudzoziemiec. — Nie jestże to jednak jedna z owych studni świętych, które nie wysychają nigdy? Bo skądże imię jej pochodzi?
— Wiemci ja, że święta to studnia — rzekła Susza, — ale nic to nie znaczy. Przecież trzej Mędrcy przebywają w raju.
Wędrowcy spojrzeli po sobie.
— Zali naprawdę znasz historję onej starej studni? — zapytali.