Strona:Selma Lagerlöf - Legendy o Chrystusie (tłum. Markowska).djvu/61

Ta strona została uwierzytelniona.
—   57   —

bie króla najpotężniejszego, jaki kiedykolwiek żył na ziemi od jej stworzenia i żyć do końca jej będzie.
A dzieciątko kładło dłoń swoją na pochylone ich głowy. Gdy zaś powstali, ujrzeli, że obdarowani zostali, jakby ich król żaden obdarować nie zdołał. Bo oto stary żebrak odmłodniał, trędowaty uzdrowion był, a murzyn stał się dorodnym białym mężem. A wieść powiada, że tyle w nich było majestatu i wspaniałości, że każdy z nich po powrocie jako król we własnej krainie zapanował.
Umilkła Susza, a trzej wędrowcy sławić ją zaczęli.
— Piękna była opowieść twoja — mówili. — Dziwno nam jednak, że trzej mędrcy nic nie czynią dla studni, w której odbicie gwiazdy swej ujrzeli. Zali mogli zapomnieć o takiem dobrodziejstwie?
A drugi mówił:
— Zali studnia owa nie powinna istnieć tu po wsze czasy, by przypominać ludziom, że szczęście na wyżynach dumy utracone, jedynie w głębinach pokory odnaleźć można?