Strona:Sprawozdanie Stenograficzne z 78. posiedzenia Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej w dniu 14 marca 2019 r.pdf/61

Ta strona została przepisana.

Poseł Witold Waszczykowski nich mieliśmy: nie wiesz, jak głosować, patrz na delegację niemiecką. Nie, ta dyplomacja już nie wróci. Chciałbym zapytać, czy w ostatnich 3 latach, panie ministrze, został pan zmarginalizowany – albo pana poprzednik – w jakichś sytuacjach. Czy polska delegacja została zmarginalizowana? Czy nie mógł pan uczestniczyć w jakimkolwiek wydarzeniu międzynarodowym? Czy był pan izolowany w Unii Europejskiej? Czy zamykano drzwi przed panem, przed polską delegacją, przed poprzednikami? Czy polska delegacja została wykluczona z jakiegokolwiek procesu decyzyjnego? Podnosi się kwestię praworządności, więc być może pan minister, pan profesor pokazałby, gdzie, w którym dokumencie Unii Europejskiej czy w którym traktacie jest definicja praworządności, na którą powołuje się opozycja i pół Europy. Gdzie, w którym dokumencie europejskim, w którym traktacie jest łączenie funduszy strukturalnych z praworządnością? Pan to tutaj przed chwilą przedstawiał. Mówił pan, że dopłaty to rekompensaty itd. Niestety koncepcje, jakie przedstawiają nasi opozycjoniści, to – tak jak powiedziałem – powrót jakichś demonów przeszłości. Na ten temat powiem kilka zdań. Otóż przedstawiał pan trudne otoczenie, w jakim żyjemy. Rzeczywiście w czasach nowożytnych przekleństwem naszej polityki było położenie Polski między Niemcami a Rosją. Widmo bycia takim sandwiczem wraca. Przez ostatnie trzy wieki polscy politycy spierali się o sposób zapewnienia bezpieczeństwa, a często i niepodległości. Obóz niepodległościowy stawiał na własne, narodowe wysiłki w zakresie utrzymania suwerenności. Obóz niepodległościowy inaczej, nazwijmy to tak, zakładał, że Polska może przetrwać tylko wtedy, gdy podporządkuje się jednemu z silnych sąsiadów ze Wschodu czy z Zachodu. Wchodząc do NATO i do Unii Europejskiej, liczyliśmy na to, że dylemat sandwicza, jak to określam, został rozwiązany. Staliśmy się częścią cywilizacji zachodniej, bezpiecznej pod parasolem NATO i Unii Europejskiej. W ostatnich latach jednak te upiory przeszłości wróciły. Mamy pewność co do rosnącego zagrożenia ze strony rewizjonistycznej Rosji i brak pewności co do adekwatnej reakcji Zachodu, głównie europejskiego Zachodu. W bieżącym roku musimy zakładać, że Rosja może podjąć dalsze próby destabilizowania Ukrainy. Będzie również ingerować w wybory prezydenckie na Ukrainie. Cel jest jasny. Chodzi o to, żeby doprowadzić do skrajnego niezadowolenia społeczeństwa i powrotu rosyjskich czy prorosyjskich władz, które cofną demokratyczne i rynkowe reformy i podporządkują Ukrainę Moskwie. Ze względu na powyższe niebezpieczeństwo i na wrażliwe relacje bilateralne polska dyplomacja będzie miała trudne zadanie. Jak pogodzić wsparcie dla suwerennej Ukrainy z potrzebą rozwiązania historycznych i bieżących problemów? W Kijowie znają, jak pan się orientuje, te polskie dylematy i będą to

193

rozgrywać na swoją korzyść. Musimy też zakładać, że wraz z rozbudową Gazociągu Północnego, Nord Stream 2, Rosja może wzmacniać swoją obecność wojskową na Bałtyku. Militaryzacja tego akwenu to zagrożenie dla całego regionu północnej i środkowej Europy. Polska musi tutaj grać rolę sygnalisty i budzić świadomość tego zagrożenia. Nie ulegajmy więc mitom, że poprzez spolegliwe zachowanie wobec Moskwy – ta koncepcja: nasza chata z kraja – zdobędziemy przychylność, korzyści gospodarcze i uznanie w zachodnich stolicach. Tę politykę, nazwijmy ją trochę polityką appeasementu, bez powodzenia ćwiczył poprzedni rząd, PO–PSL. Rewizjonizmowi rosyjskiemu towarzyszyć będzie niepewność co do rozwoju Unii Europejskiej oraz jej największych państw członkowskich. W połowie roku zakończą się kadencje europarlamentu i Komisji Europejskiej. Te instytucje nie mogą pochwalić się sukcesami. Lista błędów jest długa. Unia nie rozszerza się, lecz kurczy i słabnie, tracąc Wielką Brytanię. Integracja europejska nie pogłębia się, jak by chcieli tego federaliści. Unia dzieli się na Unię kilku prędkości, nie liberalizuje swojej gospodarki. Zamiast konwencyjności wzmagają się praktyki protekcjonistyczne. Unia nie jest też liderem wzrostu gospodarczego i innowacyjności. Instytucje europejskie nie poradziły też sobie z rozwiązaniem kryzysów i konfliktów międzynarodowych otaczających Europę. Nie ma postępu w rozwiązywaniu konfliktu rosyjsko-ukraińskiego, syryjskiego czy libijskiego. Zamiast rozwoju innowacyjności, rozszerzania strefy stabilności i rozwiązywania konfliktów międzynarodowych obecna biurokracja europejska funduje nam igrzyska ideologiczne. Światem, a na pewno Europą, ma rządzić tzw. liberalna demokracja, najczęściej lewicowo-liberalna. To system wykluczający tradycję i naturalny porządek. Za pomocą zmasowanej propagandy, socjotechniki, ale i nacisków finansowych – różne sztuczki ratingowe, polityki klimatyczne, miksy energetyczne, restrykcje kwotowe etc. – obecne instytucje europejskie starają się wykreować nowy demos. Wiodące państwa Unii zerwały z ideą solidarności polityki europejskiej. Na własną rękę poszukują rozwiązań w polityce zarówno wewnętrznej, jak i zagranicznej. Dominują egoizm i podwójne standardy. Rzeczywiste problemy topi się w fałszywej retoryce, w orwellowskim stylu zamienia się terminy na racje. Protekcjonistyczne, antytraktatowe i antysolidarnościowe działania uzurpują sobie prawo do bycia kwintesencją europejskości. Próby utrzymania jedności, wzrostu czy podstawowych pryncypiów i swobód europejskich są stygmatyzowane jako populizm. Ile to razy już byliśmy oskarżani – tylko opozycja nie może się zdecydować, czy idziemy na Białoruś, czy do Putina, czy na polexit. Tak więc to widmo sandwicha wraca. Ze Wschodu narasta imperializm rosyjski, z Zachodu – ideologiczna presja i nakaz rozwoju w jednym, słusznym kierunku. Podzielam pana ocenę tej sytuacji.

Spis treści

78. posiedzenie Sejmu w dniu 14 marca 2019 r.

Informacja ministra spraw zagranicznych o zadaniach polskiej polityki zagranicznej w 2019 roku