Strona:Stanisław Karwowski - Historya Wielkiego Księstwa Poznańskiego T2.pdf/110

Ta strona została przepisana.

klęskę. Mierosławski, który w Płowcach u dziewierza swego Biesiekierskiego, jadł sobie najspokojniej obiad,[1] gdy towarzysze jego się bili, przybył zapóźno na pole bitwy, a widząc powstańców w popłochu, uciekł sromotnie za granicę i zatrzymał się dopiero w Paryżu, gdzie wystąpił z publicznym protestem przeciwko dyktaturze Langiewicza, windykując tę godność dla siebie! Niedobitki z pod Nowejwsi uprowadził Mielęcki w lasy Kaźmierskie.
Nieszczęśliwa trzydniowa wyprawa Mierosławskiego odbiła się dotkliwie na stosunkach W. Księstwa Poznańskiego, bo zdwoiła czujność władz pruskich.
Wśród tych okoliczności nie mógł komitet Działyńskiego pomimo największych wysileń w kilka dni sformować i uzbroić większego oddziału, drobnych zaś i źle uzbrojonych wysyłać nie chciał, gdyż byłby je naraził na niechybną klęskę.
Niecierpliwsza jednak młodzież czekać nie chciała i pod wybranym przez siebie dowódcą, Antonim Garczyńskim dawnym wojskowym, przeszła granicę i pod Biniszewkiem połączyła się 2 marca z oddziałem Mielęckiego. W oddziale Garczyńskiego liczącym 150—200 ludzi, byli pomiędzy innymi dr. Stanisław Okoniewski, brat jego Stefan, Dziembowski z Roszkowa, Tadeusz Śniegocki, Malczewski i inni.
Umówiono się, że nad połączonymi oddziałami dowodzić będzie Mielęcki.
Atoli Garczyński o północy cichaczem zwinął swój obóz i pomaszerował ku granicy. Mielęcki, nie mogąc sobie tego postępku wytłomaczyć, pognał za Garczyńskim, by się z nim znów połączyć, ale, zaledwie przybył do Dobrosołowa, zaczepiony został przez Moskali.

Nie mogąc utrzymywać się we wsi, cofnął się do Mieczownicy, gdzie się był zatrzymał Garczyński. Ale i ten już cofać się począł. Obadwa oddziały, ścigane przez nieprzyjaciela, dążyły ku granicy. Chcąc powstrzymać pogoń, usadowiło się 30 strzelców na cmentarz nade drogą. Była

  1. Berg, VIII, 9.