ten cel magiel. Cegielski powiedział: „Albo macie w zamiarach charakter protestancki, wtedy ja jako katolik nie widzę przyczyny do takiej ofiary, albo nie macie, wtedy stoicie na równi z Szaretkami, które tutaj są już dawniej i mają pierwsze prawo do takiej ofiary; zresztą magiel taka kosztuje 180 talarów.” Zdekoncertowane odeszły, ale pocieszą się, bo sejm wotował rocznej subwencyi 650 talarów dla Zakładu w Miliczu, a dla Poznania mają Massenbach et Comp. wnieść 1500 talarów. Mają dotychczas dwóch chorych.”[1]
W r. 1865 powzięli żydzi poznańscy celem przypodobania się rządowi zamiar wystawienia w Poznaniu pomnika Fryderykowi Wilhelmowi III. Oto, co pisał 14 grudnia 1865 r. ks. Aleksy Prusinowski do przyjaciela swego, Władysława Bentkowskiego:[1]
„Żywy gwar około wystawienia pomnika Fryderykowi Wilhelmowi III. Jest to koncept żydów Breslauera i jakiegoś tam innego, którzy chcą wojsko z dziedzińca przed teatrem wyrugować, a zamienić cały dziedziniec na park piękny. Pochwycił to Lebin i wyeksploatował na wielką demonstracyę polityczną w guście Bismarcka wobec Europy. Ma być zaproszona cała rodzina królewska do Poznania na założenie kamienia węgielnego pod pomnik. Sołtysi mają być zgromadzeni z całego Księstwa, die Landstaende, wszystkie korporacye i towarzystwa i Europa ma patrzeć, że tu już Prusy są na swem ognisku. Tak opiewa urzędowy program. Król, zawiadomiony, plan pochwalił. Lebin głośno powiada, że nic tego już nie wstrzyma, i rzeczywiście na sejmie Niemcy w większości. Co robią nasi? Niech sobie głowy łamią! Tymczasem Lebin najciekawszy: Was werden Ihre Kammerherrn machen? p. Alfons (Taczanowski) i p. Tadeusz (Morawski). Pierwszy to wyrozumiał