Strona:Stanisław Karwowski - Historya Wielkiego Księstwa Poznańskiego T2.pdf/18

Ta strona została przepisana.

pisma urzędowe, chociażby były tylko po niemiecku adresowane, że nadto, ponieważ Mielęcki po niemiecku czynił zeznania, musi też przyjmować pisane wyłącznie po niemiecku pisma urzędowe.[1] Tak samo postąpiono sobie z dr. Zygmuntem Szułdrzyńskim z Lubasza.[2]
Radca ziemiański z Wągrówca pozwalał sobie swoje widzimisię w sprawie językowej narzucać polskim mieszkańcom[3], a radca ziemiański z Środy wydał nawet 1859 r. rozporządzenie, że komisarze obwodowi nie potrzebują umieć po polsku, gdy zaś Maksymilian Radzimiński z Zdziechowic zwrócił się o to ze skargą do sejmu, komisya sejmowa przeszła nad nią do porządku dziennego, ponieważ Radzimiński nie zwrócił się najprzód do rejencyi, więc porządkowej nie przeszedł drogi.[4]
Na kolejach żelaznych sprawiano trudności osobom, żądającym biletu po polsku. Urzędy pocztowe nie przyjmowały listów, na których uwaga, że list wolny od opłaty pocztowej, była wyrażona po polsku. Osobom, nie umiejącym po niemiecku, odmawiano zapisania na pocztę osobową pod pozorem, że się nie rozumie po polsku.
Naczelny prezes uczynił przyjęcie Towarzystwa Rolniczego do liczby dozwolonych i drobnym zasiłkiem pieniężnym zasilanych towarzystw agronomicznych zależnem od warunku, że rozprawy, protokuły i korespondencye będą się odbywać po niemiecku.
Listy rentowe W. Ks. Poznańskiego drukowano tylko po niemiecku, a nawet kwitki z pobranej opłaty szosowej na powiatowych żwirówkach w niemieckim tylko języku drukować zaczęto.

Pewnemu cukiernikowi w Poznaniu zagrożono odbiorem konsensu, jeśliby nie kazał obok polskiego umieścić na szyldzie także niemieckiego. Policya wykluczała nawet doróżkarzy, nie umiejących po niemiecku, od służby doróżkarskiej, a przypuszczała takich, co ani słowa po polsku nie rozumieli.

  1. Ib. II, 702.
  2. Ib. II, 279.
  3. Ib. II, 279.
  4. Ib. II, 279.