Strona:Stanisław Karwowski - Historya Wielkiego Księstwa Poznańskiego T2.pdf/21

Ta strona została przepisana.

każdego innego obcego języka t. j. jako niezbędnego sposobu porozumienia pomiędzy mieszkańcami a urzędami w miarę rzeczywistej potrzeby, o tej potrzebie zaś nie interesowani mieszkańcy, lecz urzędy stanowić miały.[1]

Język polski w sądownictwie.

I w sądownictwie uszczuplano prawa języka polskiego. Tu tłomaczono § 143 ustawy z r. 1817 w ten sposób, jakoby osoby, rozumiejące po niemiecku, traciły temsamem prawo do żądania języka polskiego, oraz że rozstrzyganie, czy kto dostatecznie język niemiecki rozumie, do sądu, nie zaś do strony należy. Tę doktrynę utwierdził Schrötter, prezes sądu apelacyjnego w Bydgoszczy, natomiast prezes sądu apelacyjnego w Poznaniu Bernuth był zdania, że do stron należy rozstrzyganie o znajomości języka niemieckiego. Atoli ten sam Bernuth, zostawszy ministrem sprawiedliwości, zaczął podpisywać odpowiedzi w myśl Schröttera, ulegając dążnościom gabinetu Auerswalda i Schwerina. Nawet gdy sąd łobżenicki nie wydał Karolowi Kaczorowskiemu pieniędzy, ze skupu czynszów pochodzących, dla tego, że chciał po polsku kwitować, a sąd apelacyjny bydgoski zatwierdził postępowanie tego sądu, Bernuth przyznał słuszność sądom. Koczorowski zwrócił się do sejmu ze skargą, ale w komisyi sędzia Rohden z Księstwa uznał ją za nieuzasadnioną.
W sądach okazywała się niechęć do polskiego języka, bo sędziowie po większej części nie znali języka tego, a nikt ich też do nauczania się go nie przymuszał. Tem bardziej powinien był rząd starać się o dobrych tłomaczów w jak największej liczbie. Ale tego nie czynił.

Organizator sądów w W. Księstwie Poznańskiem po okupacyi 1815 r. Schoenermark przypuszczał na posady sędziowskie tylko ludzi, którzy obok niemieckiego języka znali dokładnie polski, a tylko dla wyręczenia dawniejszych wyższych urzędników, język niemiecki mało posiadających,

  1. Ib. IV, 112.