Strona:Stanisław Karwowski - Historya Wielkiego Księstwa Poznańskiego T2.pdf/265

Ta strona została przepisana.

udziałem żywiołu naszego w najrozmaitszych objawach i szczegółach życia publicznego pod panowaniem rosyjskiem, że byliśmy za udziałem Polaków w kongresie kijowskim i wystawie warszawskiej, że jesteśmy za przyjmowaniem urzędów wszelkich przez Polaków na Litwie i Rusi, jeśli im to będzie wolno, że wreszcie, chcąc stworzyć rodakom naszym pod panowaniem rosyjskiem możność życia i oddychania, nie jesteśmy przekonania, by draźnienie, szarpanie i prowokowanie przez prasę polską poza granicami panowania rosyjskiego było rzeczą polityczną, co nie wyklucza przecież krytyki sumiennej postępowania Rosyi i gorącej obrony interesów naszych narodowych — wszystkiego tego nie możemy sobie zaiste poczytywać sumiennie za grzech i występek przeciw dziesięciorgu przykazania narodowego.”
Tak też sądziło Towarzystwo Przyjaciół Nauk w Poznaniu, wysyłając na kongres Zygmunta Działowskiego, dzięki czemu padło publicznie w Kijowie słowo polskie, nie mające ani potrzeby ani chęci wypierania się ducha polskiego wśród społeczności, która dotąd cicho wymówionych dźwięków polskich ze strachem słuchała, a pociągające za sobą również publiczną dyskusyą polską i wykluczenie z kongresu apostaty Głowackiego, Rusina, który pozwolił sobie bezcześcić przeszłość Polski i katolicyzmu.

„Era grynderki.”

Bezpośrednio po wojnie francuskiej zapanowały w W. Księstwie Poznańskiem korzystne dla rolnictwa stosunki. Mnożyły się gorzelnie, cukrownie, mleczarnie, cena ziemi poszła w górę, a z nią i ceny wszystkich płodów rolniczych.
Ale niebawem szał jakiś opanował umysły w Niemczech; żądza bogactw i używania stała się ogólną, kursa giełdowe podskoczyły w górę, zaczęto puszczać się na spekulacye.
Febris aurea opanowała ludzi.
Nie pamiętano na słowa Mirabeau'a, który niegdyś, wspominając grę na giełdzie, wołał: „Upamiętajcie się, to