boszcz gostyński, gorący patryota, w procesie Polaków 1864 r. skazany na śmierć za udział w organizacyi powstania, skutkiem czego musiał się ukrywać, znosząc rozmaite przykrości i niewygody. W drugim procesie uwolniony, powrócił do swojej parafii. Tu założył 1867 r. Stowarzyszenie czeladzi katolickiej i hojnie wspierał Towarzystwo ś. Wincentego à Paulo, którego był prezesem. Cnoty jego i gorliwa praca zjednały mu miłość i szacunek współobywateli.[1]
Dnia 29 kwietnia t. r. umarł w Wrześni Józef Kalasanty Jakubowski (Ob. T. I.), od r. 1808—1848 nauczyciel w Poznaniu, gorliwy w pracy i oszczędny; z oszczędzonych groszy wspomagał młodszych braci, uposażył szkółkę w rodzinnej wsi Kaczanowie pod Wrześnią i pozostawił legaty na uczącą się młodzież i na szpital katolicki w Wrześni.[1]
Z dnia 19 na 20 września t. r. umarł w powrocie z Rzymu w Wenecyi w hotelu San Marco ks. prałat Jan Koźmian. Pracowity był żywot jego i pełen zasług około Kościoła i Ojczyzny.[2] Młodość chlubnie rozpocząwszy podniesieniem oręża w obronie ojczystej sprawy, już na uniwersytecie w Berlinie, a potem po poślubieniu Zofii Chłapowskiej, córki generała Dezyderego, jako obywatel w W. Księstwie Poznańskiem zwalczał niemiecką filozofię i rewolucyjne dążności, nawołując rodaków do zwrotu na ojczyste tory wiary i do pracy cichej a wytrwałej (Ob. T. I.). Ale działalność jego ogarnęła szersze pole, stałą się donioślejszą, gdy po śmierci żony, zmarłej 1853 r., odbywszy studya teologiczne w Rzymie, Poznaniu i Gnieźnie, został 1860 r. kapłanem. W duszy jego wyrobiło się silne, a niezłomne przekonanie, że wierność zasadom katolickim i wniknięcie tych zasad we wszystkie warstwy narodu — skupienie wszystkich sił narodowych i wytrwała praca nad moralnem odrodzeniem społeczeństwa może nas uczynić wśród najbardziej wrogich okoliczności zastępem niezwyciężonym. Wszystkie jego zabiegi, cała siedmnastoletnia praca w kapłaństwie ku temu celowi była skierowana.