Strona:Stanisław Karwowski - Historya Wielkiego Księstwa Poznańskiego T2.pdf/395

Ta strona została przepisana.

lokalach, nie można było przekonać się, czy większość jest za lub przeciw Cegielskiemu. Przewodniczący zarządził przeto kontrpróbę, ale z tych samych powodów nie można było obliczyć głosów. Krzyczano, podnoszono obie ręce, kułakowano się nawet, a ponieważ po krótkiej naradzie z komitetem i przybranymi lustratorami okazała się niepewność i wątpliwość przeto przewodniczący rozwiązał zebranie, nie mogące celu swego osiągnąć.
Nareszcie na trzecim wiecu na sali Lamberta dnia 23-go września pomimo krzyków i hałasów stronnictwa Gońcowego lista komitetu, za którą oświadczyły się wszystkie poważne i umiarkowane żywioły, uzyskała większość. Klęska Gońcowych była tem większa, że postawiony przez nich w miejsce Leona Czarlińskiego i Jana Palacza, którzy zrzekli się kandydatury, Józef Kościelski telegraficznie doniósł, że kandydatury nie przyjmuje.
Słusznie jednak zarzucano ks. dr. Kanteckiemu, że jako przewodniczący powołanych przez siebie cenzorów walnego zebrania, Michała Więckowskiego, M. Andrzejewskiego i W. Sobeskiego, nie zapytał o zdanie co do wyniku głosowania, i na własną rękę ogłosił, że większość była za Stefanem Cegielskim, przeciwko czemu też owi panowie w pismach publicznych zaprotestowali. Ogólny jednak głos, jako też wszystkie pisma poznańskie z wyjątkiem Gońca Wielkopolskiego stwierdziły zgodnie, że tak za głosowaniem przez rozejście się na strony, jako też za listą komitetu była znakomita większość.
Nie poddając się ani pod uchwałę walnego zebrania ani pod uchwałę najwyższej władzy naszej wyborczej, Centralnego Komitetu i walnego zebrania delegatów, które Stefana Cegielskiego kandydatem miasta Poznania i powiatu poznańskiego wyznaczyły, nie przestali stronnicy Niegolewskiego agitować za nim pokątnie, co zgodnie potępili Dziennik Poznański i Kuryer Poznański.
Skutkiem tego ogłosił Niegolewski dnia 22 października w Dzienniku Poznańskim oświadczenie, w którem zalecał wprawdzie solidarność w dniu stanowczej walki, ale zarazem twierdził, że „nie może zmusić wyborców, aby postępowali według życzenia komitetu.”