Do pierwszego starcia przyszło z powodu przyłączenia się tw. Legacyi papieskich do włoskiego ruchu narodowego.
Dziennik Poznański oświadczył, że chodzi mu wprawdzie o zapewnienie niezawisłości Głowie katolickiego świata, ale też zarazem o to, aby zasada wolności i niepodległości narodowej, rzucona od lat wielu w Romanii na pastwę cudzoziemskiego ucisku i wewnętrznego pognębienia, porażoną nie była,[1] za co go spotkał ze strony Przeglądu Polskiego zarzut przychylania się do wszystkich niekatolickich uprzedzeń.
Na to Dziennik Poznański zastrzegł się przeciw mięszaniu politycznego stanowiska papieża jako monarchy świeckiego z religją i katolicyzmem, zawarował sobie swobodę niezależnego sądu o unickiej polityce papieży, a w polemice z Tygodnikiem katolickim w tej samej sprawie wyznał otwarcie, że, lubo nie trzyma z Mazzinim i Proudhonem, jest stanowczym i gorącym zwolennikiem idei wolności i ruchu jednościowego Włoch.[2]
Inną sprawą sporną była zasada solidarna Koła polskiego, którą Tygodnik katolicki i Przegląd Poznański podawali w wątpliwość, opierając się na doktrynie o niezależności sumienia osobistego, której nawet Tytus hr. Działyński dał się unieść w pierwszych chwilach swej działalności sejmowej, a 1852 r. poseł pleszewski Alfons hr. Taczanowski. Dziennik Poznański zaś energicznie obstawał przy tem, że solidarność parlamentarna posłów polskich w sejmie jest rzeczą niezbędną i że tę solidarność można tylko osięgnąć przez uległość statutowi, który ją obwarowywa. Polemika z Tygodnikiem katolickim zaostrzyła się, gdy 1861 r. rozpoczęły się manifestacye w Warszawie, z któremi Dziennik Poznański sympatyzował, Tygodnik katolicki zaś nie pochwalał używania obrządków i śpiewów kościelnych jako sposobów agitacyjnych.
Oliwy do ognia dolał ogłoszony w oktawie Trzech Króli 1863 r. w nieobecności ks. Prusinowskiego i mimo jego wiedzy, w Tygodniku katolickim „List otwarty o. Hie-