Strona:Stanisław Przybyszewski - Requiem aeternam.djvu/14

Ta strona została uwierzytelniona.

barwy, z wrażeń powonienia rozsnuwa rozkoszne obrazy, a z uczuć dotyku wytwarza niewypowiedziane rozkosze wizyi.
I kocham moją chorobę i moje szaleństwo, co się w coraz to nowy a dzikszy system przybiera, coraz wyszukańszem szyderstwem sieka i kpi i drwi z siebie i z świata całego.