Strona:Stanisław Przybyszewski - Requiem aeternam.djvu/30

Ta strona została uwierzytelniona.

czułem jak drgania Twego ciała udzielały się memu, jak się wwijały wężowym czołgiem w krew moją, jak serce w coraz to mniejszych odstępach bluzgało prądy krwi w tętnice, a w mózgu zadrżały dawno, dawno już nie trącane struny.
Była chwila, żem uczuł szczęście.
Wsłuchiwałem się w bolesne natężenie, z jakiem się zbierały, łączyły i skupiały płciowe pierwiastki w mej duszy, z rozkoszą czułem, jak się poprzez ciało moje przewinęły zimne dreszcze — czułem, jak krtań się ściskała i z trudem wykrztuszała słowa miłosne, samowiedza ma traciła siłę, i coraz słabiej odróżniała jawę od snu — ale naraz ułożyło się Twe ciało w pospolitą, bezwstydną linię i w jednej chwili załamało się wszystko we mnie: znowu mózg pochwycił szatańskiemi szpony tworzącą się chuć i zdusił ją.
A tyś leżała, żebrałaś Twą żądzą — milcząca, z zawartemi powiekami.
A jam się śmiał — śmiałem się cynicznie, dziko z całym strasznym, dzikim bólem — śmia-