Strona:Stanisław Przybyszewski - Requiem aeternam.djvu/35

Ta strona została uwierzytelniona.

duszę — wlała ją w każde włókno nerwowe, wbiła ją jak graniczne słupki w objętość zdolności mej odczuwania, i ona — ona to zrobiła mnie tak wstydliwym, tak chorobliwie przeczulonym i tak bezgranicznie cynicznym.
Ona przepoiła mnie wstrętem i obrzydzeniem ku wszystkiemu, co jako płeć się objawia, i ona rozluźniła a wreszcie stargała związek między mą duszą a chucią moją i ona — och straszna ona, pogłębiła w zawiązku rozłam, jaki już dziedziczny charakter moją duszę z równowagi wytrącił.
Od dziecka uczuwałem się jako chłop z swoją prawością, naiwną chytrością pragnieniem cichej, bezbarwnej zadumy, w jakiej tkwią stulecia protestantyzmu i krwawej, potem oblanej pracy.
Ale obok chłopa, co stulecia całe razem z wołem w tem samem jarzmie ciągnął pług po kamienistej glebie, co się przed panem swym giął w dwoje, którego ręce bolączkami nabiegły i stopy się rozrosły, żyje we mnie dumny arystokrata, którego ojcowie przywędrowali z stepów świętego Iranu w europejskie niziny i ujarzmili głu-