Strona:Stanisław Przybyszewski - Requiem aeternam.djvu/36

Ta strona została uwierzytelniona.

pich tubylców — przebiegły arystokrata z bezgranicznym bezwstydem i cynicznem kłamstwem panujących — arystokrata z wydelikatnieniem cieplarni, które tylko stulecia najdoskonalszego doboru, panowania, przepychu i lenistwa wychodować mogą.
I tak musiały wreszcie te wszystkie sprzeczne pierwiastki rzucić się na siebie — musiała się wojna rozpocząć — musiało się we mnie uczucie od woli oderwać, a wola, pozbawiona motorycznej siły, obezwładnieć musiała.
Nigdy nie było we mnie ani miłości ani skupienia.
Jestem wyrazem odśrodkowiska, wyrazem zniszczenia i rozwiązania.
Jestem szatańską Walpurgis-nocą rozwoju, straszne Mene-Tekel, w którem kona mój czas w ostatnich spazmatycznych podrygach.
W każde włókno nerwu wżarł się zarazek tego rozłamu mej duszy, w podwójny strumień rozdzielił każde moje wrażenie: bo każdy stan mej duszy bólem i rozkoszą zarazem.