Strona:Stanisław Przybyszewski - Requiem aeternam.djvu/42

Ta strona została uwierzytelniona.
N

Na dnie mej duszy spoczywa straszna, przerażająca tajemnica, okropne wspomnienie obłąkanej, piekielnej mszy rozpaczy i szału, mszy, w której ma chuć w śmiertelnych kurczach skonała, kiedy po raz ostatni była δος μοι που στω i cały mój byt z zawias wyważyła.

A teraz zdradzę straszną tajemnicę, wściekły tryumf epileptycznej chuci, raz jeszcze przeżyję wszystko w takiej potędze, jakby się to było dziś stało, raz jeszcze będę się sycił obłąkaną rozkoszą chwili, w której byłem wampirem i raz jeszcze się stanę przepotężną chucią, co z mózgu mego zrobiła sobie śmieszną zabawkę.
Nie wiem, sen to był, czy jawa, nie wiem, czy to był tylko majak jakiegoś urojenia, może odbicie obrazów, oddziedziczonych i w głębi mej duszy ukrytych. Linie dnia spływają z linią nocy, nad jasnem południem zawisła krwawa tarcz miesiąca, a w wodzie przepastnej studni widzę na jasnym dniu odbicie miliona gwiazd w północnej ciemni.