Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo I.djvu/184

Ta strona została skorygowana.

stępcę Dobosza, watażkę Bajoraka, wysoki, wyprostowany, zuchwały do szaleństwa opryszek, po odczytaniu mu strasznego i okrutnego wyroku, idąc ku miejscu kaźni, ze wzgardliwym uśmiechem, wśród tłumu przerażonych i współczujących chłopów, wyraził ostatnie życzenie, aby mu podano fłojerę.
Wybrano mu jedną.
Nie dla świadectwa niewinności... Może, by sobie samemu i ludziom uświadomić, po co żył, po co tylu ludzi zgładził, czemu tak zawzięcie walczył do końca. I po co tułał się po tym świecie.
Fłojera gra jak wiatr połoniński na palikach woryni, jak wiatr na cyplach Smotrycza wyśpiewuje. To bujnością dudni, to bezbrzeżny smętek rozlewa. Czasem trzepoce się jakiś cichy dźwięk, jak mały motyl w wichrze. Wyławia z duszy drgnienia nieuchwytne, zwiewne.
Tak to idąc ku śmierci Bajorak młody wygrywał:
„Hoj, hooja — wichrowa tęsknoto — bezlitosna tuho —
Ej, tuho, tuho — wełyka nieduho.
Nic tu nie ma na całym tym świecie — jedno ta tęsknota.
Kwitniesz tęsknoto! zielenisz się jak drzewo. Ba i liście ronisz. —
Świat z tobą przeszedłem, jak z lubą słodką.
I dalej mnie wiedziesz za rękę: — jak matka rodniusieńka — ot tamtędy“... —
Tak las — żegnał dzieci swoje, tak one się z nim żegnały, przez usta fłojery. —
To są najbliższe naszym czasom echa powtykane w księgi lasów, gór i połonin. Dzieje ludzi lasowych.



TRADYCJA O OPRYSZKACH
(Intermezzo)

Nowsze czasy na różnych płaszczyznach i poetycko i uczenie starają się odcyfrować niejasne przebąkiwania baśni, interpretują legendy, pogłoski i fakty.
Uczoność etnograficzna i historyczna zaczęła szperać po górach, po aktach i wałkując swoje, chroni, co może przed zanikiem lub zmieszaniem się pokładów w bezdziejowej umysłowości Hucułów. Co prawda i te naukowe próby przychodziły czasem z uprzedzeniami narodowymi i społecznymi, z nieuzasadnionymi założeniami, czasem z gotowymi mitami.