Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo I.djvu/278

Ta strona została skorygowana.

skalnym wykutym dla Dobosza, nocował w komorze na łożu ze skór niedźwiedzich.


∗             ∗

Panowie tacy i panowie owacy, jedni pobratymi do zabawy tak szczerze zapaleni, rzekłbyś, wierniejsi niż pracowity lud, a inni czorta najmici, ze strachu portkami trzęsą i z tego swoich najmitów szczują, czarnych jak czorty. Posyłają, tych w czarnych mundurach, smolaków, pod komendą pułkownika Przełuskiego, w pościg za Doboszem. Nękają go tu i tam, aby nie mógł odetchnąć. Aby mu się nie uroiło, że króluje nad górami! Aby broń Boże nie zapomniał, że imię jego na czarnej tablicy nakarbowane, a on sam powołany do Czarnej Księgi, dla zeznań korporalnych. Bo na głowę jego więcej nagród ustanowiono niż pochwał i medali dla sławnego konia hetmańskiego, który przebył tyle rzek i zatok morskich.
A mimo to opowiadają wszędzie, że Dobosz także dla prześladowców miał serce. Co więcej, o tym właśnie kulawe i pożółkłe akta Czarnej Księgi szeplenią coś na podstawie świadectw, a same nie zdają sobie sprawy z tego co zapisują. Że raz pułkownik Przełuski z twierdzy stanisławowskiej, spodziewając się stoczyć decydującą walkę z opryszkami, wyruszył przeciw nim z większą siłą, gdy Dobosz zasiadł nań z oddziałem opryszków na przełęczy Bukowca. Zapędziwszy się aż po Bukowiec żołnierze wpadli nieopatrznie w tę zasadzkę, tak że każdy z opryszków ukryty w wykrocie wielkiego drzewa, bądź zaszyty w gęstwinie, miał na celu jednego żołnierza. Wówczas „żalił się Dobosz, że biedni to ludzie, mają żony, dzieci, i że żaden z nich nic nam nie zawinił.“ I zakazał opryszkom strzelać do smolaków. Tak świadczy Czarna Księga.
O tym samym opowiadają w Krzyworówni, że gdy smolaki nie przeczuwając niebezpieczeństwa, przeszukali lasy i poszli dalej, Dobosz, siedząc z opryszkami w jakiejś wyrwie opowiadał im o smokach i zamkach wirujących, co błyskają światłem, i o pustelniku Onufriju pogromcy smoków.



PRAWA STRONA TEKSTU

Najbardziej ważka z wieści jest najbardziej tajemna. Niemało mądrych ludzi głowiło się, jakby zataić ją nie zapominając. Teraz już można opowiedzieć śmielej, ba choć ten i ów zrozumie, nikt nie uwierzy. Jednak tą opowieścią o oczach