Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo I.djvu/337

Ta strona została skorygowana.

wódców, kasztelanów. Takie castella były w Kołomyi, w Śniatynie, później i w Kosowie. Atamani, wybierani przez osiedla a zatwierdzani przez kasztelanów, utrzymywali luźną łączność z zamkami, zanosząc drobne, roczne daniny. Te zwyczaje i te zobowiązania pochodziły może jeszcze z czasów nadania osadnictwa. Ale nikt w góry się nie pokazywał, a tym bardziej na Hołowy.
Przed dwoma wiekami nawet ów jedyny trakt, wiodący w góry od Kut doliną Czeremoszu, był niezmiernie uciążliwy. Zaraz powyżej Kut Sokolska skała, wyrastająca niespodzianie, jak kręta zawora wielikańska, zamykała szczelnie i tę bramę do gór, jaką zdawał się gościnnie otwierać przełom Czeremoszu.
Gdy się tam teraz jedzie od strony Kut, przybywa się w ciągu pół godziny do stromego i urwistego wierchu Sokolskiego. Czeremosz, stanowiący granicę dwu krajów, uderza wartkim prądem o skały, zatrzymany przez nie, gwałtownie skręca i zmieniając kierunek biegu, zwraca się ku wschodowi.
W tym miejscu, u wylotu jaru — dawnymi czasy — uciążliwa ścieżka pięła się na wierzch Sokolski i z trudem przedzierała się przez wertep leśny, zasypany głazami. Z biegiem lat uchodzono i utorowano tamtędy płaj, który teraz wije się ponad skałami grzbietem sokolskim, a w dalszym ciągu spada w dół za zakrętem Czeremoszu, ponad ujściem i wodospadem potoku, zwanego Sykawką. W nowszych już czasach wykuto na dole w skałach, tuż nad Czeremoszem obecną drogę, podmurowaną i silnie obwarowaną przed naporem fal.[1]
Przed dwustu laty ludzie ze świata docierali od strony Kut tylko do rubieży skały Sokolskiej i nie zapuszczali się dalej na urwiska, w puszcze i wertepy.

Opowiadają, że w owym czasie, w kilka lat po śmierci Dobosza (może w okresie budowania cerkwi nad ujściem Riczki Diduszkowej) ataman wsi Hołowy, Czokàn, wracał właśnie tamtędy z Kut do domu. Ale po powrocie był jakiś smutny i zadumany. A że to był człek zdrowy i mądry, pogodny i śmiały — dziwili się Hołowcy. Czokàn zwołał kilku poważnych gazdów do swej chaty. I rzekł im krótko:

  1. Jednak w czasie większych powodzi woda sięga wysoko pod skały i droga pogrąża się w falach Czeremoszu. Natenczas ów stary górny płaj stanowi jedyne połączenie z Kutami. Jeszcze i dziś każda wielka powódź sprawia, że cały trakt ten jak gdyby przestaje istnieć na szereg lat.