Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo I.djvu/48

Ta strona została skorygowana.

po Berezowach zachowane. Cóż za tajemnicza wędrówka tym starym płajem, z dziedzin kiedry i kosodrzewu w królestwo ciepłych bukowin, spod śniegu w sady podgórskie, z jednego klimatu w drugi! Lecz główna fala pochodu poruszała się dalej aż ku widłom obu rzek albo przez przełęcz Bukowca ku ciepłemu Kosowowi i nawet dalej na doły.
Czarny Czeremosz, zwany też Czarną Rzeką, rodzi się z wielu źródlisk, także z moczarów, z ciągle skraplających się mgieł i z ros wiecznych, tam pod wielkim działem wód między trzema krajami. Płynie ciągle borem wielkodrzewnym, zbierając z puszcz i połonin wszystkie wody tego kąta.
Rzeka Czarna, bo otula ją czarność nie końca ani zagłady, lecz wstydliwego poczęcia. Im więcej w ciągu wieków puszcza czeremoska nassała się światła z piersi słońca, tym czarniejsza, tym tęższy jej mrok. Kopuły leśne nie dopuszczają światła, co obraża i zdziera wstyd. Czarno z wierzchu, a wewnątrz królestwo cieniste zieleni, co wyzieleni każdy żywot. Także fale Czeremoszu są jak aksamit zielonosrebrny, a tak przejrzyste, że ukazują dno nawet w głębinach. Królestwo zielonych cieni, przytułków, schowków i gniazd, zielono przytuli i ukołysze każdy żywot: zieleń się, ciesz się i cicho siedź. Dla zieleni każdy żywot miły, nawet piękny, a żaden nie jest wstrętny, bo jak matka żadnego z nich nie powstydzi się, ani się nie wyprze. Nie odrzuci żadnego: zabieraj się, tyś nie nasz, nie zielony. Bo każdy tam zielony, nadziejny. Cóż dziwnego, że w gniazdach tych i w kieszonkach leśnych wciąż marzą i gwarzą o Rachmanach, że tysiące tęsknot rojami wyrywają się ku Wschodowi, pod słońce, do krainy rachmańskiej. Bo tam, na najwyższych górach tej ziemi, takie srebrno-niebieskie światło włada, co nie zatapia, nie nijaczy, ani nie oślepia. Tylko otula to co bliskie, to co tylko na wierzchu, w zasłony przejrzyste, a za to wyciąga z rdzenia żywota każdego ukryte iskry ogniste, najżywsze. Nie tylko wyciąga, także przybliża to, co najdalsze, bo oczy samych świętych Rachmanów przebijając zasłony przyciągają z daleka co najlepsze. Przeto każdy z nas nad Czarną Rzeką, liść czy ptak, gad czy człowiek, owca czy orzeł, dalekosiężnymi oczyma przenikany i grzany, siedzi cicho tymczasem w zieleni i ufa. Bądź taki, jaki jesteś, jakim cię Bóg stworzył, ale nie zrób Mu wstydu.
Czeremosz rozdziera i rozdziela dwa pokrewne pasma, Kostrycz i Kryntą, i przebija się przez ich odnogi wodospadem,