Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo I.djvu/61

Ta strona została skorygowana.

boszowe, sklepienia i skrytki, wysoko na Synyciach, takie jak zaciszne i cieple komory Dobosza w Jamnej nad Prutem. Albo zamczyska skalne, jakby świątynie w Bołdach pod Doliną, w których znajdą się kąty, gdzie szepty, rosnąc w głosy, potem w chóry, uderzają i straszą przybysza. Tamże podziemne skrytki ze śliskimi schodami w głębi skał Mokrynu, gdzie grom wód przerazi, a burza wodospadów przepędzi natręta.
Jaskinia nie dopuszcza deszczu, wilgoci ni światła, jest sucha, ciepła i ciemna. Jest wzorem doskonałego domu. Jak ciało człowieka ma ona oko, lecz dla siebie tylko, aby wyjrzeć, śledzić, a nie aby kto przez nie zajrzał do wnętrza. Wewnątrz ciemna, w ten sposób odcina się od bezmiaru świata. Nie słońcem ogrzewa się ani oświeca, tylko watrą, gdy jej potrzeba. Dlatego po wiekach jeszcze przetrwała zasada, że dom choć obszerny, ma być ciemny jak legowisko niedźwiedzia, jak gniazdo dudka. Napastnik nie zna wejścia ani wnętrza, nie pozna go, nie waży się wejść, a gdy wtargnie, dostanie po łbie.
Dla najdawniejszych chat rąbano w puszczy kłody, ciosano je tamże, aby postawić dom w tym miejscu. Lecz choć wybrano i przygotowano budulec najlepszy, nikt nie wyrąbywał lasu od razu, tylko w ciągu lat. Bo takiemu co by wygolił las jak brodę, niespodzianie, nieraz w nocy, zalała wyrąb woda, co łakoma buchnąć ze źródła odkrytego rąbaniem. Tym mniej nikt nie stawiał od razu chaty na wyrębie. Naprzód trzeba długo badać, trza uczyć się, gdzie można wyrobić z lasu carynki sianokośne, gdzie ogrody a gdzie pastwiska. I jak je chronić, czy to pozostawiając dla zabezpieczania część lasu, czy podsypując je kaszycami od strony potoków i spadów wody. Toteż w przerzedzonej i przejaśnionej puszczy nikt od razu chaty nie założył. Niejeden przez całe pokolenie badał i doświadczał, nieraz przez dwa. Naprzód nocleg, między dwiema watrami. Potem szałasy z gałęzi, raz na jednym końcu obszaru, raz na drugim. Wreszcie koliby u obu kresów pastwiska, jedna górna tuż pod skałą, druga dolna tuż nad lasem, chroniona gęstym stokiem kosodrzewu, każda z watrą na ubitej ziemi. Potem pół chata, pół stajnia, pół skład siana, pobyt na jeden okres, zymarka do wypasu siana przez zimę, i podobna jej wesnarka, w zakącie choćby wysokim lecz tak wybranym, że nie dotrze doń lawina ani nie okrąży zamieć śnieżna. Mieszkanie pół-stałe, może doświad-