Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Prokurator Alicja Horn tom I.pdf/105

Ta strona została skorygowana.

— Miauuu — odezwał się cieniutki głosik kobiecy.
— Mjau! — odpowiedział mu przy końcu frazy chrapliwy głos męski.
Buchnęła fala śmiechu, lecz amatorzy miauczenia opanowali sytuację. Kto żyw rozdzierał się wniebogłosy, prychał, furczał, orkiestra zeszła do roli dyskretnego akompanjamentu, wśród miauczących stopniowo następowała selekcja i zabawa szła coraz sprawniej.
Czuchnowski zdjął okulary i szeroko otwartemi oczyma krótkowidza ze zdumieniem obserwował salę. Łęczycki literalnie wisiał na parapecie i miauczał, jak opętany. Alicja też wyjrzała wdół.
W środku ringu na taborecie stał Winkler i z pasją dyrygował, niczem kapelmistrz. Właśnie w chwili tej spojrzał ku ich loży i przywitał utkwione w sobie oczy Alicji łobuzerskim uśmiechem i przeciągłem koloraturowem miauknięciem.
Cofnęła się i przyciskając do ust zmiętą serwetę zamiauczała. Nie mogła wytrzymać! Nastrój udzielał się przemocą. Roześmiała się sama z siebie: — miauczący prokurator! A to ładna historja! Wypiła kieliszek szampana duszkiem. Trochę kręciło się jej w głowie. Co za pyszna zabawa!...
Tango się skończyło, lecz na gremjalne, a hałaśliwe żądanie publiczności powtórzono je jeszcze raz poczem przez aklamację przyznano order Złotego Kota ogromnemu siwemu panu, jak się okazało, angielskiemu dyplomacie, który rzeczywiście był mistrzem w tym koncercie.
Aktu dekoracji dokonała z wyboru odznaczonego młodziutka, minjaturowa brunetka — jak objaśnił Łęczycki — żona znakomitego automobilisty Winiarskiego. Musiała wspiąć się na palce, by dosięgnąć butonierki laureata.
Ten wygłosił krótkie przemówienie po angielsku i z dostojną miną zajął miejsce przy swoim stoliku.