Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Prokurator Alicja Horn tom I.pdf/121

Ta strona została skorygowana.

ne w praktyce, gdyż ekperymentowanie jest zakazane prawem.
Wstali od stołu i zapalili papierosy.
— W każdym razie — zachwycał się Drucki — to jest poprostu cudowne! Do czego dochodzi genjusz człowieka!...
Japończyk zatrzymał go ruchem ręki:
— Niech się pan tak nie entuzjazmuje umysłem ludzkim. Są istoty, które od miljonów lat umieją dowolnie wpływać na formowanie się swego potomstwa. Chodźmy do bibljoteki. Zaraz panu pokażę rezultaty ich systemu.
— O jakich istotach pan mówi?
Japończyk sięgnął na półkę i zdjął z niej tom, oprawny w skórę.
— O mrówkach i termitach. Zwłaszcza o termitach.
Odwrócił kilkadziesiąt kart i podsunął Druckiemu barwną tablicę:
— Widzi pan te owady?
— Tak. To są różne gatunki termitów?
— Myli się pan. To jest czternaście różnych typów jednego i tego samego gatunku, wyhodowanych z indentycznych pod każdym względem jajeczek.
Istotnie, trudno w to było uwierzyć. Tablica przedstawiała owady niemal zupełnie do siebie niepodobne. Jedne małe z olbrzymiemi głowami, drugie skrzydlate, trzecie posiadające oczy, inne całkiem pozbawione szczęk. W samym środku był olbrzymi owad.
— To jest matka — objaśnił Japończyk — ta dama ma zwyczaj znoszenia przez całe życie, trwające do piętnastu lat, znoszenia trzech tysięcy jajeczek na godzinę i jest osiem tysięcy razy większa od każdego termita. Gdy zdechnie ze starości, termity z pierwszego lepszego jajeczka wyhodują jej następczynię. Z tegoż samego jajeczka mogą jednak równie dobrze wyhodować każdy z czternastu typów, różniących się