Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Prokurator Alicja Horn tom I.pdf/138

Ta strona została skorygowana.

— Trudno — powiedział ponuro — porzucasz mnie.. Porzucasz dla niego, dla tego... Winklera.
— Mylisz się. Zwykle wprawdzie kobiety porzucają mężczyznę dla innego, ale ja nie jestem taką zwykłą kobietą. Bądź zdrów.
Zasunęła łańcuch, zgasiła światło w przedpokoju i przeszła do łazienki.
Kąpiel była gotowa. Rozebrała się i stanęła przed lustrem.
— Piękna jestem — pomyślała — warto być piękną.
Wyprężyła ręce. Nie czuła bólu. O skaleczonej dłoni przypomniała sobie dopiero wówczas, gdy ujrzała w lustrze, jak po jej wzniesionem ramieniu spływają krople krwi, zatrzymują się chwilę nad wypukłością piersi i grube, jedrne, okrągłe toczą się wdół po szeroko wygiętej linji biodra, znacząc krętą rubinową ścieżkę na złotawej skórze.


ROZDZIAŁ 8.

— Wezmę to — powiedział Drucki, wskazując jubilerowi djadem z pięciu wspaniałych storczyków.
Właściciel sklepu spojrzał nań nieufnie:
— To jest bardzo drogi klejnot — przestrzegł go.
— Drogi? Owszem, wygląda nawet na to, Cóż zrobić, skoro pan nic ciekawszego pozatem nie ma. Ile?
— Cztery tysiące — powiedział obojętnie.
— Cztery? Hm... To dużo.
— Dużo. Ale warte tego. Sto dwadzieścia cztery szafiry, czterdzieści dwie perły... a oprawa jest szczytem...
— Dam trzy pięćset — przerwał Drucki.
— Gotówką? — zdumiał się jubiler.
— Proszę.
Drucki wydobył paczkę banknotów i odliczył.