— skoro już tu jestem muszę spróbować, co to jest koktajl.
— Ależ wybornie!
Drucki usiadł obok niego, wybrał z karty koktajl „Old Tonny“ i zaczął zaznajamiać profesora z organizacją lokalu. Po chwili na stoliku zjawiły się owoce, czarna kawa i dwa płaskie kielichy mętnawego płynu o silnym aromacie.
Brunicki spróbował i podobało mu się:
— Wiesz, że to wcale nie jest złe.
Ring zapełnił się tańczącymi. Nagie plecy kobiet połyskiwały bielą ciepła, sztywne gorsy mężczyzn robiły wrażenie sinawych. Panowie Druckiemu przyjaźnie kiwali głowami, panie posyłały mu subtelne uśmiechy, lub namiętne spojrzenia.
— A teraz, Karolu, wypijemy koktajl mego własnego pomysłu: „Boul-boul“.
Tu i owdzie z ogólnego gwaru strzelały wesołe śmiechy, orkiestra przeszła w śpiew refrenu, kolorowe oświetlenie napełniło salę gęstym, zdawałoby się dotykalnem powietrzem.
— Mocny, ale dobry — pochwalił profesor — nie znam się na trunkach, ale w tym musi być sporo konjaku.
Drucki informował, wskazując różnych panów i panie objaśniał, kto to jest, cieszył się ze zdumienia Brunickiego, że ludzie tak poważni i tak wysoko usytuowani bywają w tego rodzaju lokalach. Wreszcie zobaczył zbliżającą się Kazię i powiedział:
— Chyba nie będziesz miał Karolu nic przeciw temu, że ta mała tu usiądzie?
— Poco? — skrzywił się Brunicki.
— To jest jedna z „gwiazd“, mistrzyni tanga argentyńskiego, monna Fiametta, vulgo panna Kazia. Miła dziewczyna. Pozwolisz?
Nie czekając na odpowiedź wstał:
— Oto signorita Fiametta.
Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Prokurator Alicja Horn tom I.pdf/146
Ta strona została skorygowana.