Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Prokurator Alicja Horn tom I.pdf/148

Ta strona została skorygowana.

— O! Niby dlaczego grzeczniej? Taka wielka dama? Że do Winklera się przystawia...
— Proszę wyjść! — krzyknęła Tecia.
Kwiaciarka wzruszyła ramionami i otworzyła drzwi, lecz zatrzymała się na chwilę w progu, by wycelować jadowitą strzałę:
— A, że jest pani taka mądra, to powiem pani, że w „dziewiątce“ siedzi taka, co dyrektor leci na nią na całego. I warto!... Piękna, jak nie wiem co, i wielka dama. Nie taka sobie za przeproszeniem, co to cip-cip-cip na maszynie.
Trzasnęła drzwiami i znikła.
— Gadzina! Podła gadzina! — jęknęła panna Tecia.
Och, gdyby mogła w tej szarej sukience wyjść na salę i zajrzeć, kto tam siedzi w tej „dziewiątej“. Czy naprawdę taka ładna?... Pewno on tam teraz jest przy niej i „leci na nią na całego“...
Rzeczywiście Drucki siedział przy Alicji i pytał, co się stało z doktorem.
— Nudził mnie — powiedziała Alicja
— Biedak! — z prawdziwym żalem westchnął Łęczycki, już nieco zawiany.
— Chciałabym zatańczyć — odezwała się niespodziewanie Alicja.
Drucki zerwał się. Jego oczy aż nadto dobitnie wyrażały radość.
— Nie, jeszcze nie teraz. Grają tango, a ja wołałabym walca. Zwykłego starego walca.
— Ależ rozkaz! Zaraz wydam polecenie!
— Nie, nie — zatrzymała go — przedtem musimy wypić po kieliszku wina.
— Z rozkoszą.
— Brak umiejętności tańca — filozoficznie zauważył Łęczycki — jest nie do powetowania. Cóż, kiedy ja absolutnie nie mam poczucia rytmu!
— Dziwi pana zapewne — zwróciła się do Druckiego Alicja — że zdobyłam się na odwagę? Sa-