Profesor Karol Brunicki z mniejszą niż zwykle uwagą słuchał sprawozdania doktora Kunoki. Podziękował mu i zamknął się w swoim gabinecie.
Długo szukał w oddawna nietkniętych szufladach biurka, długo wertował stare kalendarze i notatniki, konfrontował daty różnych zdarzeń, aż wreszcie zapisał na kartce:
„Od 25-go sierpnia do 3-go września“.
Kazał podać samochód i pojechał do bibljoteki uniwersyteckiej.
Pomocnik bibljotekarza zdziwił się bardzo, gdy profesor Brunicki poprosił o wyszukanie dlań kompletów sensacyjnego dziennika brukowego z przed lat piętnastu.
— Pan profesor każe „Głos Ulicy“?
— Tak. „Głos Ulicy“ z sierpnia i września.
Po kilku minutach woźny położył przed nim na stole dwa świeżo obtarte z kurzu komplety o pożółkłym papierze.
Profesor szukał dość długo, zanim znalazł. Tytuł brzmiał:
„Zbrodnia zwyrodniałego osobnika“.
A niżej:
„Dokonał gwałtu na czternastoletniej pensjonarce i zbiegł“.
Profesor zaczął czytać:
„Wczoraj o godzinie 8-ej wieczorem uczenica klasy 6-ej gimnazjum pani Wrzecionowskiej, Marja Alicja Żer...a zauważyła, iż śledzi ją jakiś osobnik w palcie koloru żółtawego i w kapeluszu „Panama“, znajdujący się w nietrzeźwym stanie.
Osobnik ten szedł za nią od Krakowskiego Przedmieścia, aż do domu przy ulicy Smolnej 17, gdzie mieszka panna Ż. przy swym ojcu, z zawodu urzędni-