Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Prokurator Alicja Horn tom I.pdf/189

Ta strona została skorygowana.

— Oczywiście.
— Musimy pomówić dłużej. Mozę pozwolisz herbaty?
— Jeżeli nie zrobi ci różnicy, prosiłbym o mocną.
Profesor nacisnął dzwonek. Natychmiast zjawił się kwadratowy brodacz i, wysłuchawszy rozkazu, po chwili przyniósł tacę z herbatą.
— O jedno muszę cię prosić — zaczął profesor — mianowicie, o przyjęcie tego, co ci powiem z dobrą wiarą, a zatem o niepytanie, czy raczej o niewypytywanie mnie o rzeczy, których sam nie powiem.
— Nie przyszedłem tu dla zaspakajania swojej ciekawości — kiwnął głową Drucki.
— Zatem rzecz się ma, jak następuje: przepisy prawne nie pozwalają na eksperymentowanie naukowe na pacjentach. Wiesz dobrze, że pytaniem, jakie zadałem nauce i na jakie od lat szukam odpowiedzi, jest: czy, tak zwane, zapatrzenie jest możliwe?
— Wiem.
— Otóż, kierowały mną pobudki, przyznaję, a ty, Bohdanie, wiesz to lepiej, niż ktokolwiek inny, osobiste. Dlatego mógłbym być w niezgodzie z moją etyką, gdyby nie obojętność kwestji pobudek badań dla samej wiedzy. Chodzi o rzecz zbyt doniosłą, zbyt wielką, bym moje, czy twoje ewentualne skrupuły mógł tu brać pod uwagę. Badania zaś mogą być prowadzone wyłącznie drogą eksperymentalną. Do tego potrzebne mi są odpowiednie objekty, dostarczeniem których ty zająć się musisz.
— Dostarczeniem... ludzi? — zapytał Drucki.
— Kobiet — potwierdził Brunicki.
— Kobiet?... Wielu kobiet?
— Poczekaj. Jak zapewne domyślasz się, dotychczas musiałem to robić sam. Jednak z wielu względów było to niebezpieczniejsze i zbyt często niecelowe. Chodzi mi bowiem o kobiety wyłącznie ciężarne. Nie będę ci wskazywał sposobów do jakich mu-