Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Prokurator Alicja Horn tom I.pdf/212

Ta strona została skorygowana.

— Służę, oto klucze od kasy. Biurko jest otwarte.
— Tu są pieniądze — powiedział komisarz, otwierając pancerną szafę — pan będzie łaskaw asystować przy rewidowaniu. A to, jak się otwiera? — wskazał małą kasetkę.
— O tak — podniósł wieko Drucki.
Wewnątrz były kontrakty, kwity podatkowe i t. p.
Kasę zamknięto i przystąpiono do badania biurka. W środkowej szufladzie, w której tkwił klucz, Drucki ujrzał ze zdumieniem dość dużą płaską paczkę w żółtym papierze. Wiedział napewno, że takiej paczki nie miał w ręku i z całą pewnością nie wkładał jej do szuflady.
Na paczce przyklejona była drukowana etykieta: „Tłuszcz roślinny Bix”.
Wywiadowca, który ją wydobył, zamienił z komisarzem porozumiewawcze spojrzenie, które nie uszło uwagi Druckiego,
— Czy w kuchni „Argentyny“ — zapytał lekko komisarz — używany jest ten tłuszcz roślinny?
— Bynajmniej, panie komisarzu, wogóle nie używamy żadnych tłuszczów.
— Aha, więc to zapewne kupił pan na próbę.
— Bynajmniej, wcale nie kupowałem. Wogóle widzę tę paczkę po raz pierwszy w życiu — odpowiedział spokojnie.
— Otworzyć — kazał komisarz.
W papierze było drewniane pudełko, a w pudełku mocno upakowane stały dwa rzędy flakonów z białym proszkiem.
Komisarz przymrużył oko i zaśmiał się:
— Ładny tłuszcz! Co?...
— Morfina — zawołał wywiadowca.
Wszyscy funkcjonariusze policyjni, znajdujący się w gabinecie, stłoczyli się koło biurka