Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Prokurator Alicja Horn tom I.pdf/214

Ta strona została skorygowana.

— Tak? Napewno
— Z całą pewnością, panie komisarzu. Gdy dziś przyszłam do pracy, znalazłam ją na swoim stoliku przy maszynie.
— Ach tak? A skąd znalazła się w biurku?
— Sama ją włożyłam.
Zapanowała cisza. Nikt nie spodziewał się tej odpowiedzi.
— Powiada pani — odezwał się wreszcie komisarz, — że pani ją włożyła do biurka. W jakim celu?
— Żeby nie leżała na wierzchu. Myślałam, że to paczka pana dyrektora, więc włożyłam do biurka do środkowej szuflady.
— A wie pani, co ta paczka zawiera?
— Owszem. Jakiś tłuszcz roślinny.
— A dlaczego sądziła pani, że ta paczka jest własnością dyrektora? Czy widywała pani u niego dawniej takie paczki?
— Nie. Ale tu tylko bywają rzeczy pana dyrektora. Pan kasjer nigdyby tu nic swego nie położył.
— Więc pani jest pewna, że takich paczek nie widywała pani dawniej.
— Ależ nigdy, panie komisarzu. Jeszcze nawet powiedziałem panu Justkowi, że dziwię się, poco panu dyrektorowi ten tłuszcz.
— Więc i kasjer był przy tem?
— Tak jest.
Zeznania kasjera Justka potwierdziły to w zupełności. Widział, jak panna Tecia wkładała paczkę do biurka.
Sprawa komplikowała się i komisarz widział się zmuszonym aresztować nie tylko dyrektora, lecz także jego sekretarkę i kasjera.
— Zatrzymuję państwa do dyspozycji sędziego śledczego. Proszę ubrać się.
Decyzja ta była konieczna już nie tylko ze względu na znaleziony dowód rzeczowy, lecz i na to, że wśród bywalców, obecnych na sali, poznano sześć o-