Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Prokurator Alicja Horn tom I.pdf/223

Ta strona została skorygowana.
ROZDZIAŁ 12.

O uwolnieniu szefa nie wiedziano w „Argentynie“. To też jego zjawienie się wywołało wśród personelu sensację.
Wszyscy pracownicy zebrali się w hallu. Z uśmiemiechem ściskał im dłonie. Potem zamknął się w gabinecie z kasjerem i z Grabowskim. Wysłuchał ich sprawozdań, przejrzał książki.
Frekwencja istotnie znacznie spadła, lecz Drucki bardziej zmartwił się tem, że obniżył się też poziom publiczności. Zdarzały się ordynarne awantury, a raz nawet musiano wezwać policjanta.
— Z tem musimy z miejsca skończyć. Panie Grabowski, niech pan tu wezwie portjera i Wrzoska.
Starszy kelner Wrzosek i Grabowski otrzymali kategoryczne polecenie zupełnego ignorowania nieporządnych gości.
— A w razie awantur zawiadamiać mnie.
Portjer zaś miał odtąd nie wpuszczać byle kogo, co mu się zresztą podobało:
— Może pan dyrektor być spokojny — powiedział — od dziesięciu lat jestem portjerem po pierwszorzędnych interesach i wszystkich porządnych gości znam, a hołodrańca poznam o milę.
Następną czynnością Druckiego był drobiazgowy przegląd lokalu. Znalazł wiele zaniedbań i nieporządków. Winowajcy otrzymali po jednem, krótkiem spojrzeniu. To im wystarczyło.
Gdy wrócił do gabinetu była już tam Tecia. Musiała już przed przyjściem do „Argentyny“ dowiedzieć się o uwolnieniu Druckiego, gdyż ujrzał pęk kwiatów na swojem biurku.