muje miejsca. Wśród zupełnej ciszy przewodniczący komunikuje, iż Sąd przychylił się do wniosku pana obrońcy, postanawiając wezwać w charakterze biegłego stałego eksperta sądowego, docenta Politechniki, doktora Marjana Krawca. Został on już wezwany telefonicznie i wkrótce przybędzie, wobec tego Sąd postanowi nie odraczać rozprawy, lecz prowadzić ją w dalszym ciągu.
Drucki obejrzał się: sala miała troje drzwi, lecz przez żadne z nich niepodobna było próbować ucieczki. Dwoje prowadziło wgłąb gmachu, a przejście do trzecich zatłoczyła publiczność. Nadto stał tam policjant.
Tymczasem przesłuchiwano następnych świadków, zatrzymanych w „Argentynie“ morfinistów. Ci nic nowego do sprawy nie wnieśli, potwierdzając jedynie zeznania aspiranta, co do cen płaconych za morfinę.
— Jeżeli mnie aresztują — myślał Drucki — napewno nie dadzą eskorty większej, zaś z jednym policjantem rozprawię się bez trudu.
Przebiegł w pamięci plan najbliższych ulic. Popędzi Miodową do Kapucyńskiej, tu wpadnie do bramy i na drugie podwórze... Zresztą, może obawy są przedwczesne. Skazujący wyrok nie jest jeszcze równoznaczny ze zmianą kaucji na areszt.
Woźny zameldował przybycie eksperta, który też natychmiast został wezwany przed stół sędziowski. Na pytanie przewodniczącego odpowiada, że owszem, może natychmiast zbadać przed Sądem zawartość słoików, gdyż przywiózł ze sobą wszystko, co jest potrzebne do pobieżnej analizy.
Podsuwają mu pudełko. Wyjmuje zeń jeden słoik, potrząsa nim, wysypuje szczyptę białego proszku na papier i przez wydobytą z kieszeni lupę przygląda się mu chwilę.
— No? — pyta niecierpliwie sędzia Pszczółkowski.
Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Prokurator Alicja Horn tom I.pdf/249
Ta strona została skorygowana.