Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Prokurator Alicja Horn tom I.pdf/274

Ta strona została skorygowana.

— A? Pan tylko na rok wyjeżdża?
— Tak sadzę — wskazał im fotele blondas — Jestem w służbie dyplomatycznej i zostałem przeniesiony do tamtejszego poselstwa.
Nastąpiło omawianie warunków. Młody człowiek był widocznie nieobeznany z interesami, czy też zbyt bogaty, by troszczył się o dodatkowy dochód z odnajmu mieszkania, gdyż zażądał stosunkowo niezbyt wygórowanej, jak na ten luksus, kwoty stu dolarów miesięcznie. Główny nacisk kładł na kwestję konserwacji urządzenia i, przyjrzawszy się Druckiemu, oświadczył, że co do tego nie żywi żadnych obaw.
Załatwienia wszelkich formalności podjął się agent mieszkaniowy, ponieważ zaś blondas wraz ze służącym wyjeżdżał nazajutrz wieczorem, Drucki miał się wprowadzić pojutrze rano. Pozostawało jeszcze wynalezienie służącego, czy służącej. Wobec tego, że blondas polecał stróża, jako człowieka zupełnie uczciwego, a posiadającego liczną rodzinę, Drucki posłał poń agenta.
Stróż oświadczył, że ma dwóch synów i dwie córki i zawsze będzie ktoś do dyspozycji, a jaśnie pan będzie napewno zadowolony, gdyż i tak oni zawsze robili tu większe sprzątania i ze wszystkiem są obeznani. Przed wprowadzeniem się jaśnie pana doprowadzi się mieszkanie do porządku i wszystko będzie świeciło, „jak lalka“.
Drucki nie mógł znaleźć nic równie wygodnego i był zupełnie zadowolony. Poświęcił jeszcze godzinę czasu na zakupy niezbędnych uzupełnień, jak pościel i t. p., poczem wrócił do hotelu, kazał podać rachunek i przebrał się.
— Swoją drogą to zabawne — pomyślał — od ilu to lat nie miałem własnego mieszkania!