Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Prokurator Alicja Horn tom I.pdf/283

Ta strona została skorygowana.

Prędko cofnęła się do jadalni:
— Pan będzie łaskaw... Pan pozwoli — moja kuzynka, Julka, pan Winkler.
— Nie wiedziałam, że pan jest monarchą — wypaliła Julka, a widząc, że gość nie orjentuje się w intencji jej pretensji do Alicji, dodała — no, bo zostałam przedstawiona panu, a tylko monarchom przedstawia się kobiety.
Spojrzał na nią z uśmiechem.
— Czy to ładnie tak z miejsca stawiać Bogu ducha winnego człowieka w kłopotliwej sytuacji?
— Nie doceniasz, kochanie, przewagi swej młodości — zaśmiała się Alicja, ubawiona czupurnością Julki.
— Ani siwizny moich włosów — zrobił dostojną minę Drucki.
Julka rzuciła wzrokiem na jego siwiejące skronie, spotkała uśmiechnięte spojrzenie i nieco się zdetonowała:
— No, na patrjarchę pan nie wygląda.
— Siadajmy do stołu — przerwała Alicja — zadzwoń, Julko.
— To wybornie, bo jestem piekielnie głodny.
— I ja też — dorzuciła Alicja, siadając.
— Niechże pan siada — powiedziała Alicja.
— Nie mogę, proszę pani. Tylko monarchowie pozwalają sobie na zajęcie miejsca przed damami.
Julka zaśmiała się i usiadła.
Drucki zaczął mówić o etykiecie i wogóle o formach towarzyskich, przyjętych w różnych egzotycznych krajach. Z humorem opowiadał o sensacji, jaką wywołał kiedyś w Nikaragui, całując damy w rękę. Moda ta przyjęła się tam natychmiast i zyskała ogólne uznanie.
Mówił swobodnie i wesoło, odpowiadając dowcipnie na zrzadka rzucane pytania Alicji.
Julka przyglądała się mu z rosnącem zaintere-