dzie pożegnać się..
Musnęła ustami jego wargi i dodała:
— Proszę mi teraz powiedzieć, co Boh robił dziś rano?
— Plany.
— Jakie?
— Mieszkałem dotychczas w hotelu. Teraz znalazłem ładne i zaciszne mieszkanie przy alei Szucha. Jutro rano przeprowadzam się. Zobaczy moja Al, że nie przesadziłem w pochwałach.
— O, ja zobaczę? — udała zdziwienie.
Stropił się:
— Przecież... przecież jedynie poto je wynająłem.
Alicja zaśmiała się i chciała coś odpowiedzieć, lecz właśnie weszła Julka.
— Dowidzenia państwu — dygnęła kokieteryjnie — Alu, bądź tak dobra, jeżeli zadzwoni Janka, powiedz jej, że jestem u Zośki. Dobrze?
— Dobrze, kochanie, tylko wróć przed dziewiątą.
— Wrócę. Dowidzenia!
Po kilku minutach wyszła i Józefowa.
Zostali sami.
W ciszy popołudnia i nadchodzącego zmierzchu, gdy dwoje ust znajdzie się tak blisko, umieją one zapomnieć o istnieniu słów i odnaleźć znacznie pełniejsze, dużo wymowniejsze wyrazy.
Biła ósma na zegarze w jadalni, gdy się rozstali. Alicja zaczęła naprawdę swoje życie od nowa.
Profesor Karol Brunicki położył słuchawkę i powiedział:
— Będzie tu za kilka minut.
Doktór Kunoki mruknął coś w odpowiedzi, nie odrywając oczu od czytanej książki.