Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Prokurator Alicja Horn tom I.pdf/52

Ta strona została skorygowana.

towałam doktora! Miał taką głupiutką minę! Zapytałam go, czy jestem ładnie zbudowana... No, nie śmiej się ze mnie!... Alu!...
— I cóż on na to?
— Wyobraź sobie powiedział: niech mała zrobi siusiu do analizy! Jak on mnie traktuje! Oczywiście, pokazałam mu język!
Alicja, śmiejąc się, przytuliła Julkę i ucałowała serdecznie.
— Nie dokazuj zanadto, kochanie, bo ci gotowa gorączka podskoczyć — powiedziała wstając.
— Alu, zaczekaj, muszę ci coś bardzo ważnego powiedzieć, coś strasznie ważnego!
— No?
— Nie masz pojęcia, jak ja ciebie kocham! Więcej, niż cały świat!
Alicja zawróciła od drzwi i pocałowała ją w wyciągnięte usteczka.
Nic nie odpowiedziała. Przecie sama kochała Julkę, jak siostrę. Cóż znaczą węzły krwi? Kwestja przypadku i tyle... A ta obca dziewczyna, ta dziewczyna, z krwi bardziej obcej, niż można sobie wyobrazić, samą swoją egzystencją przypominająca brata... Głos naprzykład ma zupełnie taki, jak Paweł... A przecież jest jej najbliższa... Rzeczywiście na całym świecie nie ma nikogo bliższego...
— Alu, o czem tak myślisz?...
— O wszystkiem potrosze, kochanie
— A zupa stygnie! — rozległ się z drugiego pokoju głos Czuchnowskiego.
Trzeba było siadać do stołu.


ROZDZIAŁ 4.

Akty sprawy Walerjana Traczyka miały wiele braków. Policja nie zadała sobie trudu odszukania owej kobiety, która zaalarmowała nocnego dozorcę,