Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Prokurator Alicja Horn tom I.pdf/76

Ta strona została skorygowana.

— Takich zabobonów jest więcej — ciągnął Japończyk — naprzykład czarownicy niektórych plemion słowiańskich i fińskich leczyli liszaje i brodawki tak zwanemi „zamawianiami“, a dziś sugestja jest w tych wypadkach powszechnie stosowana przez lekarzy i z równym skutkiem. Na południu Rosji chłopi, a w Patagonji Indjanie leczą różne dolegliwości, dając chorym surowe nerki, lub śledzionę bydlęcą, czyli organy, zawierające swoiste hormony, używane już teraz przez oficjalne lecznictwo.
— Fenomenalne! — zdumiewał się Drucki.
— Mój drogi — dodał profesor — a czyż nie słyszałeś naprzykład, że i nasz lud od wieków za najwalniejszy środek na osłabienie uważa srom zajęczy, lub bobrowy?
— Owszem, nieraz obijało mi się o uszy, że wiejscy znachorzy skupują to od kłusowników.
— Otóż środek ten jest prymitywem szczepień stosowanych przez Woronowa, który okólną drogą doszedł do starej prawdy, uważanej za przesąd. Jak tu, tak i tam chodzi o wprowadzenie do organizmu hormonów, wydzielanych przez gruczoły seksualne.
— Zatem — zawyrokował Drucki — nauka powinna poświęcić więcej uwagi przesądom ludowym i zbadać ich wartość.
Profesor Brunicki uśmiechnął się blado i spojrzał znacząco na doktora.
Druckiego nagle uderzyła myśl
— A zapatrzenie?
Już chciał to powtórzyć głośno, gdy wstrzymało go niejasne uczucie, że należy przemilczeć.
— Są jednak, jak słusznie powiedział profesor — odezwał się dr. Kunoki — zabobony wręcz niedorzeczne. Takie nawet, które zalecają środki wręcz przeciwnie działające, niż się pragnie. Naprzykład w wiekach średnich w Lombardji znachorki wymyśliły napój miłosny, którego recepta rozpowszechniła się wkrótce w całej Europie, a nawet zawleczona została do Amery-