Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Prokurator Alicja Horn tom I.pdf/85

Ta strona została skorygowana.

wyrachowany, że głównym motorem jego działań był pieniądz. I nagle przed czterema miesiącami zmienia się nie do poznania.
Dlaczego?... Dlaczego spotkawszy na swej drodze naiwną, ubogą dziewczynę, dziewczynę, nie odznaczającą się ani urodą ani inteligencją, oświadcza się jej i robi wszystko, by ślub przyśpieszyć? Nie z miłości przecie, bo wiemy, że ani na chwilę nie zerwał z kochanką. Nie z miłości, bo sam w dniu ślubu kpi z „sentymentalnego osła Borkiewicza“ w rozmowie z Puszkowskim. Nie z miłości, bo matka zamordowanej miała przecie jej list pełen rozpaczy, list, który w niewykryty sposób zaginął właśnie, po wizycie Orczyńskiego w domu teściowej.
— Oczywiście mógł nie wiedzieć o miljonowym spadku amerykańskim, lecz tylko mógł! A to jeszcze nie znaczy, że nie wiedział! Pocóż upierał się przy sporządzeniu intercyzy ślubnej? Jeżeli chodziło mu o zabezpieczenie żony na wypadek własnej śmierci, wystarczyłby zwykły testament. Lecz Orczyński, człowiek zamożny, żąda intercyzy, która gwarantowałaby mu dziedziczenie majątku żony, nie posiadającej jeszcze wówczas nic poza drobną hipoteką i skromniutką biżuterją. Oskarżony Orczyński nie należy do ludzi, którzy nie wiedzą co i poco robią.
— Wysoki Sądzie! Niepodobna sobie wytłomaczyć też pobudek, dla jakich ten człowiek, nienawidzący manifestowania czułostkowości, człowiek nie utrzymujący życia towarzyskiego, nagle po ślubie zaczął demonstracyjnie obnosić się ze swemi uczuciami do żony, składać wraz z nią wizyty u najdalszych znajomych i obsypywać żonę, niekochaną żonę, podarkami, podczas gdy nawet dla kochanki zdobywał się tylko na jeden prezent w roku!
— W aktach sprawy znajduje się list oskarżonego do dyrektora firmy, której był prokurentem. W liście tym Orczyński, usprawiedliwiając się z tego, że tak długo załatwia umowę na dostawy, pisze: