Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Prokurator Alicja Horn tom II.pdf/103

Ta strona została skorygowana.

się przed samymi sobą, z zaniku życia umysłowego i duchowego w szerokich warstwach.
— Zgoda, ojcze — odpowiedział Piotr — ale, biorąc pod uwagę kwestję podniesioną przez pana doktora, kwestję „przeżycia najbardziej przystosowanych“, nie należy nad tem płakać.
— O, młody przyjacielu, należy to uznać za reakcję witalnych sił gatunku ludzkiego, za żywotność człowieka, jego obronę przed degradacją, że zaś tak jest, potwierdza nam statystyka. Weźmy chociażby tylko dane, dotyczące wzrostu człowieka. Zachwycał się pan wzrostem prapradziadów, lecz obok nich były miljony ludzi małych i słabych. Miarą może być tylko miara przeciętna. Otóż, w ciągu ostatnich dwudziestu lat, jak to wykazują statystyki poborowych, przeciętny wzrost człowieka we Francji zwiększył się o dwa centymetry, w Niemczech o trzy, we Włoszech o dwa z ułamkiem, a w Japonii o siedem! I rośnie wciąż!
Pomimo tego, że rozmowa przeciągnęła się do późna i gdy Piotr szedł spać wybiła już jedenasta, profesor zasiadł z doktorem Kunoki w gabinecie. Na biurku zjawiły się wielkie arkusze wykresów graficznych, dziennik obserwacyj, klisze zdjęć rentgenowskich, noty różnych analiz, opisy snów pacjentek, stenogramy rozmów z nimi...
Jedna po drugiej przesuwały się przed dwiema nachylonymi głowami zielone teczki, pokryte szeregami cyfr, skrótów, liter.
Doktór Kunoki zdawał sprawozdanie z trzytygodniowego okresu swojej pracy. Często zatrzymywali się przy tem lub owem i zamieniali kilka urywanych zdań, kilkakrotnie wywiązywał się między nimi spór o takie, czy inne zakwalifikowanie objawu.
Było już dobrze po północy, gdy Japończyk otworzył ciężką kasę ogniotrwałą, schował gruby plik zielonych teczek i zabierał się do odejścia.
— Chwileczkę, kolego — zatrzymał go profesor