Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Prokurator Alicja Horn tom II.pdf/104

Ta strona została skorygowana.

— chciałbym poznać pański pogląd na pewną koncepcję, która przyszła mi do głowy.
— Służę profesorowi.
Brunicki oparł głowę na ręku i zaczął mówić. Kunoki słuchał z uwagą. Profesor rozwijał swój pogląd na możliwość odnalezienia w psychice danego osobnika podświadomie przechowanego obrazu życia jego przodków a przynajmniej rodziców i zakończył podkreśleniem wagi, jaką miałoby empiryczne stwierdzenie tej hipotezy już nie tylko dla nauki, lecz i dla życia praktycznego: — uznawania ojcostwa!
Poza krótkim błyskiem oczu twarz Japończyka nie zdradziła najmniejszego wrażenia. Przyznał, że hipoteza może mieć ogromną wartość, że oczywiście należy poddać ją systematycznym badaniom eksperymentalnym, że też w rozstrzygnięciu problemu tak zwanego „zapatrzenia“ powinna ona oddać ogromne usługi.
— Właśnie — zerwał się profesor — tu męczą mnie wątpliwości. Zresztą... pomówimy jeszcze o tem.
Zamienili jeszcze kilka zdań i życząc doktorowi dobrej nocy, Brunicki zapytał:
— Jakże się panu podobał mój syn?
— Bardzo — odpowiedział lakonicznie Kunoki.
Nazajutrz Piotr, w towarzystwie ojca, zwiedzał miasto, Łazienki, kościoły, muzea, Zamek.
Właśnie wychodzili z Zamku, gdy tuż przy samochodzie ujrzeli kobietę, jakby na nich czekającą. Mogła mieć około pięćdziesiątki. Nos jej był czerwony, z pod starego, słomkowego kapelusza przekrzywionego na bakier wymykały się kosmyki brudno siwych włosów, cały wygląd świadczył o ubóstwie, zaniedbaniu i alkoholizmie.
Na widok profesora jej usta rozsunęły się w szyderczym uśmiechu i lekko zataczając się, zrobiła ku niemu kilka kroków.
— Wsiadaj do auta — rozkazał Piotrowi Brunic-