Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Prokurator Alicja Horn tom II.pdf/139

Ta strona została przepisana.

— Brawo! A dlaczego ryby w Singapoor piją wodę?
— Bo tam stoi szkocki garnizon, a ryby nie mają pieniędzy.
— Patrzcie no! Jeszcze roczek edukacji a mogłabyś w pantofelkach nocnych do ciotki Fanny na...
— ...śniadania chodzić! — dokończyła tryumfalnie i roześmieli się oboje.
Do późnej nocy siedzieli na tarasie i rozmawiali, wczesnym rankiem Drucki odjechał.
Z tego, co dowiedział się od Julki wywnioskował, że Alicja, nie zastawszy go w Warszawie, powróci na Hel. Napewno Zośka musiała jej powiedzieć, dokąd wyjechał. Pragnął uniknąć spotkania z Alicją. Wiedział, że będzie miał przykrą przeprawę i cieszył się, że znowu jej nie spotka.
Po drodze jego „Fould“ psuł się dwa razy. Dlatego dopiero nad ranem przyjechał do Warszawy i był tak zmachany, że zaraz położył się spać, zostawiwszy wóz na ulicy.
Obudził się późno.
W sąsiednim pokoju krzątała się Zośka. Musiało już być po południu.
— Zośka! — zawołał.
— Ojej — powiedziała, stając w drzwiach — pewno obudziłam pana!?
— Nie, sam się obudziłem. Która to?
— Już po drugiej — zbliżyła się i stanęła oparta kolanami o łóżko — wyspał się pan?
Zapytał ją, czy podczas jego nieobecności nikt nie przychodził? Zośka zdała dokładną relację z wszystkich wizyt, jedynie o bytności Alicji opowiedziała półsłówkami, nie wspominając o tym, że Alicja czytała depeszę.
— Taka ładna, a taka wredna — zakończyła swoje sprawozdanie.
— Wredna? Co to znaczy wredna?
— A czy ja wiem — wzruszyła ramionami.