Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Prokurator Alicja Horn tom II.pdf/148

Ta strona została przepisana.

Wysiadła i poszła pieszo do domu.
Nie uczuwała żalu do Druckiego. Cała jej nienawiść i pragnienie zemsty skierowały się ku Julce. Oczywiście, Julka narzuca mu ze swoją miłością... żmija...
Natychmiast po przyjściu do domu Alicja zatelefonowała do nauczycielskiego biura. Niestety, posada była jeszcze do objęcia. Najwcześniej za miesiąc ma się uwolnić.
— Co począć, co począć — gorączkowo myślała Alicja, chodząc po pokoju.
Nie mogła wyrzucić Julki na bruk, a zresztą ta wówczas zwróci się do Druckiego...
Niepotrzebnie zabrała z Helu.... Teraz koniecznie należy natychmiast od niej się uwolnić, koniecznie!
Przy obiedzie nie zamieniły ani jednego słowa. Wstając od stołu, Alicja, powiedziała:
— Prosiłabym cię, byś unikała wychodzenia, gdy niema mnie w domu. Józefowa czasami musi zejść do sklepu i mieszkanie pozostaje bez opieki.
— Dobrze — odpowiedziała Julka i przeszła do łazienki, skąd po chwili rozległ się plusk wody.
— Bezwstydne zwierzę — pomyślała Alicja.
Nazajutrz i dni następnych Alicja, po kilka, razy telefonowała do domu z Sądu, by sprawdzić, czy Julka stosuje się do jej zakazu. Julka rzeczywiście nie wychodziła. Natomiast nie ulegało wątpliwości, że telefonowała do Druckiego. Alicja kilkakrotnie miała zamiar rozmówić się z Bohdanem ostatecznie na temat Julki, lecz zawsze w ostatniej chwili rezygnowała w obawie znalezienia się w sytuacji, w której trzeba będzie kwestję postawić ultymatywnie. Przewidywała, że byłoby to równoznaczne z klęską, gdyż on w żadnym razem nie ustąpi, a ona ustąpić musi.
Zresztą na szczęście Julka zaczęła chorować. Była blada, dostawała zawrotów głowy i mdłości.
Alicja od niechcenia zaproponowała jej pójście