Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Prokurator Alicja Horn tom II.pdf/149

Ta strona została przepisana.

do lekarza, lecz dziewczyna podziękowała i odmówiła:
— Nic mi nie jest.
— Tem lepiej — pomyślała Alicja — wkrótce uwolni się posada i pozbędę się tej żmii.
Stało się jednak inaczej.


ROZDZIAŁ 23

Sprawa braci Chodorowiczów była jedną z tych, które dają oskarżycielowi publicznemu możność niebylejakiego, popisu.
Wprawdzie śledztwo nie zdołało udowodnić im sutenerstwa, lecz przeszło trzydziestu świadków, przesuniętych przez ręce prokuratorki Alicji Horn, zostawiło w tych rękach tyle poszlak, tyle ujemnych opinij i dyskredytujących świadectw, że wyrok skazujący dla nikogo nie był niespodzianką. Sala przepełniona złodziejaszkami, alfonsami, prostytutkami, pokątnemi akuszerkami i wszelkiemi szumowinami przedmiejskiemi, przyjęła wyrok milczeniem, notując w pamięci szczegóły, które kiedyś mogą się przydać do własnej obrony.
Alicja złożyła notatki i wyszła na korytarz, gdy zastąpiła jej drogę chuda stara kobieta, którą już podczas rozprawy zauważyła wśród publiczności.
— Czego pani sobie życzy? — zatrzymała się Alicja.
— W jednej ważnej sprawie, proszę wielmożnej pani prokuratorowej, w bardzo ważnej sprawie...
— No?
— Ale musowo w cztery oczy, bo to nie byle co.
— Czy w związku ze sprawą Chodorowiczów?
— Jakby to i jakby nie.
— Proszę za mną — rzuciła Alicja.
Miała jeszcze prawie godzina czasu i postanowiła dowiedzieć się, o co tej podejrzanej osobie chodzi.