Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Prokurator Alicja Horn tom II.pdf/159

Ta strona została przepisana.

go ją woźnemu Alicja oświadczyła, że dziś nikogo nie przyjmie i zamknęła drzwi na klucz.
Minęły dobre dwie godziny, zanim otworzyły się drzwi i woźny zobaczył wychodzącą, interesantkę, która w wielkim pośpiechu zbiegała po schodach.


ROZDZIAŁ 24

Julka odłożyła pióro, zakleiła kopertę i wytarła chustką zapłakane oczy. Od wczorajszego wyjazdu pana Janka nie mogła pozbyć się jakiegoś złego przeczucia. Nie wiedziała wprawdzie dokąd pojechał, powiedział jej tylko, że ma pewną przykrą wyprawę, z której nie może się wykręcić, gdyż chodzi o dotrzymanie obietnicy danej przyjacielowi.
Julka była pewna, że jest to połączone z jakiemś niebezpieczeństwem i dosłownie nie mogła sobie znaleźć miejsca w domu, w tym domu, który był dla niej czemś gorszem i bardziej przerażającem niż więzienie.
Wprost nie mogła doczekać się chwili, gdy otrzyma tę posadę. Zamieszka wówczas u pani Birmanowej, ciotki jednej z koleżanek szkolnych, prowadzącej pensjonat, na Kolonji Staszyca, w takim pięknym domku z kwiatowym ogródkiem... Teraz, kiedy wyjedzie Józefowa, będzie tu wręcz nie do wytrzymania...
A Józefowa właśnie stanęła we drzwiach, ubrana już do drogi.
Miała łzy w oczach, gdy żegnała się z Julką i taki wyraz twarzy, jakby się cieszyła, że oto wyzwala się z tego domu i współczuje tym, którzy tu muszą zostać. Na pożegnanie upomniała jeszcze Julkę, by zawsze zamykała drzwi na łańcuch i wyszła zgarbiona pod swoim tobołkiem.
Julka zasunęła łańcuch i oparłszy się o ścianę wybuchnęła głośnym płaczem. Jak strasznie, jak