Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Prokurator Alicja Horn tom II.pdf/165

Ta strona została przepisana.

wie pod sufitem, lecz zamiast szyb, wprawione w nie były grube, nieprzezroczyste tafle szklanne. W kącie stała kozetka obciągnięta poszarpaną ceratą, a obok, na podłodze, blaszany kubeł, od którego cuchnęło, i mały dzbanek z wodą.
Julka teraz już wiedziała, że wpadła w ręce handlarzy żywym towarem. W jednej chwili przypomniała sobie wstrząsające opisy porywania młodych dziewcząt, jakie znała z książek, z gazet. Porywają je przemocą, lub podstępem, tak, jak teraz ją, biją, by zmusić do uległości, a później gwałcą...
Uprzytomniła sobie obecność tuż w kuchni tego łysego opryszka o wstrętnej, ohydnej twarzy o wzdrygnęła się...
A później sprzedają do domów publicznych Południowej Ameryki — albo do Chin — jak widziała w jednym filmie.
— Nie, nie, raczej śmierć!...
Znajdzie sposób odebrania sobie życia, bodaj porwie sukienkę na paski i ukręci z nich sznur, albo zagłodzi się na śmierć... W każdym razie będzie bronić się z całych sił... Och, pan Janek... Żeby mogła jakoś dać mu znać, napewno odszukałby ją i uratował... Albo... Alicja... Ona wprawdzie nienawidzi swej wychowanki, ale teraz to prokuratorka może zrobić wszystko, a jest taka mądra, że niewątpliwie domyśli się zaraz, co się stało...
Jednak pewniejsza była, że pan Janek pierwszy ją odnajdzie. Jakie to szczęście, że nic mu nie jest. Bo oczywiście, wszystko zostało zmyślone przez tych zbrodniarzy dla wciągnięcia jej w zasadzkę... Musieli ją oddawna śledzić, skoro wiedzieli o tem, czem ją najłatwiej zwabić i to wtedy, gdy on wyjechał... Ale on wróci z pewnością na czas i, dowiedziawszy się o jej zniknięciu w porę zjawi się na ratunek.
I tę kobietę uratuje, która pewno miała urodzić dziecko, a oni jej nie pozwolili i zmusili do poronienia... O, pan Janek... Gdyby on wiedział, gdyby mógł