Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Prokurator Alicja Horn tom II.pdf/172

Ta strona została przepisana.

pach, przypominający roztarte liście łopianu i smak gorzkawy, jednak zaspokoiła pragnienie.
Nie minęło wiele czasu, kiedy Julka poczuła nie senność, lecz jakieś dziwne uczucie zmęczenia. Jednocześnie zauważyła, że w pokoiku jest bardzo duszno. Z coraz większym trudem łapała oddech, ręce i nogi stały się nieznośnie zimne, serce biło niemal głośno, urywanym nierównym rytmem... Po czole ściekały krople potu. Chciała podnieść rękę, by obetrzeć pot i ręce były bezwładne...
— Aha — pomyślała — jestem otruta, w herbacie musiała być trucizna...
Spostrzeżenie to zrobiła z takim spokojem i obojętnością, jakby nie o nią chodziło, lecz o kogoś obcego. Tymczasem przykre uczucie duszenia ustępowało, natomiast w uszach zaczął się szum, jakby wielkich fal wody, czy lasu... Tak szumiał las wokół ich polanki w Tucholskiej puszczy... W odgłos ten wplatał się teraz jakiś odległy dźwięk. Otworzyła oczy i ujrzała mętny i rozpływałaby się kształt kobiecej postaci z migotliwem światełkiem w reku. Mówiono coś do niej, lecz nie mogła odróżnić słów, a przytem było to dla niej najuzpełniej obojętne.
Nie straciła przytomności, tylko owładnęła ją pogodna, błoga apatja. Wciąż rozumiała, że została otruta i że umiera, a śmierć wcale nie jest straszna, przeciwnie, przyjemna... Wszystko wydaje się małe i nic nie znaczące, zamglone, stuszowane i obojętne. I czas przestał istnieć. Wszystkie jej myśli, odczucia, wrażenia, wspomnienia, wszystkie dawne i najdawniejsze obrazy znalazły się w jednoczesnej obecności spłaszczone, wgniecione jedne w drugie, lecz barwne i interesujące...
Do pokoju musiało wejść kilka osób, niewyraźny gwar głosów dobiegł jej uszu, ktoś wziął jej rękę w przegubie, miły dotyk tej dłoni trwał długo... Potem, a może jednocześnie uniesiono jej bezwładne ciało i owijano w coś szorstkiego... Pewno kładą do trumny,